Marta od dawna chciała zgubić ciążowe nadprogramowe kilogramy. Nie było ich dużo, bo przed ciążą ważyła 67 kg, ale były widoczne pod ubraniem i czuła się z nimi niekomfortowo. - Miałam dość swojego brzucha - otwarcie przyznaje. Wcześniej podejmowała próby odchudzania się, ale nie była konsekwentna. W końcu za namową i motywacją przyjaciółki, która wraz z nowym rokiem też chciała powalczyć o nowy mniejszy rozmiar, zdecydowała się na działanie.
- Najbardziej zależało mi na tym, aby stać się atrakcyjną. Chciałam udowodnić mężowi, że dam radę - podkreśla Marta.
Step up
Założyła, że schudnie 10 kg. W tym celu wykupiła karnet na siłownię, najpierw na 10 zajęć.
- Tam zaczęłam chodzić na zajęcia prowadzone na stepie. Bardzo mi się podobało, choć nie ukrywam, było ciężko. Szybko się męczyłam - opowiada nasza bohaterka.
Ćwiczyła trzy razy w tygodniu. Czasami zamiast chodzić do klubu fitness, trenowała w domu przed telewizorem. Natomiast wiosną, kiedy dni zrobiły się dłuższe, zaczęła biegać.
- Na początku stopniowo 3 km, później 5 km, 8 km, a teraz razem z moją sąsiadką, również mamą, biegamy regularnie nawet 10 km. We wrześniu chcemy wystartować w biegu na 10 km w Krakowie - mówi Marta.
Z fast na slow food
W ustaleniu zdrowego menu pomogła jej przyjaciółka, która kilka razy korzystała z pomocy dietetyka. Zaczęła regularnie jeść pięć małych posiłków dziennie. Wypijała 1,5 l wody mineralnej dziennie zamiast soków z kartonu czy gazowanych napojów. Zrezygnowała z ukochanych słodyczy i fast foodów. Wyeliminowała białe pieczywo, ziemniaki, owocowe jogurty, masło. Przestała smażyć potrawy i słodzić kawę czy herbatę.
Pokochała warzywno-owocowe smoothie. - Mój ulubiony to ten ze szpinakiem bananem i cytryną - mówi. Zaczęła jeść jogurty naturalne z otrębami, owoce, warzywa i mięso gotowane na parze.
Z 42 na 36
W siedem miesięcy Marta schudła 9,5 kg. Aktualnie waży 63 kg. - Nie o same kilogramy tu chodzi. Moje ciało zmieniło się całkowicie. Nie mam już pulchnej buzi. Z rozmiaru 42 wskoczyłam w 36. Zaczęłam kupować bardziej obcisłe ubrania. A na tegoroczny urlop sprawiłam sobie dwuczęściowy kostium. Stałam się również bardziej pewna siebie - opowiada Marta.
Na dodatek zmieniła styl życia swojej rodziny. - Chętniej wyruszamy całą rodziną na rowery czy na basen - mówi.
Niezbędne wsparcie
Marta nie ukrywa, że gdyby nie wsparcie przyjaciółki Karoliny i męża Łukasza, nie udałoby jej się wytrwać w postanowieniu.
- Mąż zawsze mówił "idź biegać", "idź poćwiczyć", "nie odpuszczaj" - opowiada. Zajmował się też dwuletnią córeczką Nelą, kiedy Marta szła na trening.
Wcześniej nie dawała mu szerokiego pola do popisu w temacie aktywnego ojcostwa, bo jak sama przyznaje "macierzyństwo wciągnęło ją całkowicie" i na siebie wzięła ciężar rodzicielskich obowiązków.
Dlaczego było warto
- Dla mnie największą nagrodą jest satysfakcja i lepsze samopoczucie. Udowodniłam mężowi, że mam wystarczająco siły i zaparcia, żeby zadbać o siebie. Czuję, że mu się podobam - mówi z dumą nasza bohaterka.
Autor: mar/map / Źródło: TVN Meteo Active