Jest styczeń 2015 r. Marta Wąsowicz ma 165 cm wzrostu i waży 72,5 kg. Jej noworocznym postanowieniem jest schudnąć 10 kg. Na postanowieniu się nie kończy. Zaczyna się działanie. Poznajcie metamorfozę naszej bohaterki.
Marta od dawna chciała zgubić ciążowe nadprogramowe kilogramy. Nie było ich dużo, bo przed ciążą ważyła 67 kg, ale były widoczne pod ubraniem i czuła się z nimi niekomfortowo. - Miałam dość swojego brzucha - otwarcie przyznaje. Wcześniej podejmowała próby odchudzania się, ale nie była konsekwentna. W końcu za namową i motywacją przyjaciółki, która wraz z nowym rokiem też chciała powalczyć o nowy mniejszy rozmiar, zdecydowała się na działanie.
- Najbardziej zależało mi na tym, aby stać się atrakcyjną. Chciałam udowodnić mężowi, że dam radę - podkreśla Marta.
Step up
Założyła, że schudnie 10 kg. W tym celu wykupiła karnet na siłownię, najpierw na 10 zajęć.
- Tam zaczęłam chodzić na zajęcia prowadzone na stepie. Bardzo mi się podobało, choć nie ukrywam, było ciężko. Szybko się męczyłam - opowiada nasza bohaterka.
Ćwiczyła trzy razy w tygodniu. Czasami zamiast chodzić do klubu fitness, trenowała w domu przed telewizorem. Natomiast wiosną, kiedy dni zrobiły się dłuższe, zaczęła biegać.
- Na początku stopniowo 3 km, później 5 km, 8 km, a teraz razem z moją sąsiadką, również mamą, biegamy regularnie nawet 10 km. We wrześniu chcemy wystartować w biegu na 10 km w Krakowie - mówi Marta.
Z fast na slow food
W ustaleniu zdrowego menu pomogła jej przyjaciółka, która kilka razy korzystała z pomocy dietetyka. Zaczęła regularnie jeść pięć małych posiłków dziennie. Wypijała 1,5 l wody mineralnej dziennie zamiast soków z kartonu czy gazowanych napojów. Zrezygnowała z ukochanych słodyczy i fast foodów. Wyeliminowała białe pieczywo, ziemniaki, owocowe jogurty, masło. Przestała smażyć potrawy i słodzić kawę czy herbatę.
Pokochała warzywno-owocowe smoothie. - Mój ulubiony to ten ze szpinakiem bananem i cytryną - mówi. Zaczęła jeść jogurty naturalne z otrębami, owoce, warzywa i mięso gotowane na parze.
Z 42 na 36
W siedem miesięcy Marta schudła 9,5 kg. Aktualnie waży 63 kg. - Nie o same kilogramy tu chodzi. Moje ciało zmieniło się całkowicie. Nie mam już pulchnej buzi. Z rozmiaru 42 wskoczyłam w 36. Zaczęłam kupować bardziej obcisłe ubrania. A na tegoroczny urlop sprawiłam sobie dwuczęściowy kostium. Stałam się również bardziej pewna siebie - opowiada Marta.
Na dodatek zmieniła styl życia swojej rodziny. - Chętniej wyruszamy całą rodziną na rowery czy na basen - mówi.
Niezbędne wsparcie
Marta nie ukrywa, że gdyby nie wsparcie przyjaciółki Karoliny i męża Łukasza, nie udałoby jej się wytrwać w postanowieniu.
- Mąż zawsze mówił "idź biegać", "idź poćwiczyć", "nie odpuszczaj" - opowiada. Zajmował się też dwuletnią córeczką Nelą, kiedy Marta szła na trening.
Wcześniej nie dawała mu szerokiego pola do popisu w temacie aktywnego ojcostwa, bo jak sama przyznaje "macierzyństwo wciągnęło ją całkowicie" i na siebie wzięła ciężar rodzicielskich obowiązków.
Dlaczego było warto
- Dla mnie największą nagrodą jest satysfakcja i lepsze samopoczucie. Udowodniłam mężowi, że mam wystarczająco siły i zaparcia, żeby zadbać o siebie. Czuję, że mu się podobam - mówi z dumą nasza bohaterka.
Autor: mar/map / Źródło: TVN Meteo Active