Potężny wiatr, który w wielu europejskich państwach pozostawił za sobą pas zniszczeń i szereg podtopień, doprowadził do śmierci trzech osób. Wichura rozszalała się 3 stycznia, ale we Francji, Szwajcarii, Niemczech i kilku innych krajach strat wciąż nie udało się w pełni oszacować.
Sprzątanie po niszczycielskiej wichurze trwa, ale we Francji właśnie oszacowano liczbę ofiar śmiertelnych wichury. Śmierć poniosły trzy osoby, a strażak i dwie starsze osoby pozostają zaginione. Jedna z ofiar to 21-letni narciarz, który zginął w Morillon, gdy przygniotło go upadające drzewo. Aż 30 osób zostało rannych w wyniku wichury.
Przez ponad 24 godziny ulewne deszcze i wiatr wiejący z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę szalały w środę nad Francją, Wielką Brytanią, Szwajcarią, Niemcami, Belgią, Holandią i Hiszpanią. Anulowano wiele połączeń lotniczych, ograniczony był także ruch kolejowy.
Wiele z zamkniętych w środę we Francji alpejskich kurortów narciarskich zostało w czwartek otwartych, jednak turystów ostrzega się przed lawinami.
Także w górach Austrii silne opady śniegu spowodowały, że wydano ostrzeżenie o lawinach.
Kłopoty na Wyspach
Sztorm przybył wraz z zimnym frontem, atakując w pierwszej kolejności Irlandię, następnie Wielką Brytanię. W Irlandii przynajmniej 16 tysięcy mieszkań i obiektów biurowych jest bez prądu.
W momencie, gdy deszcz i wiatr uderzył w atlantyckie wybrzeże Irlandii, doszło do podtopień na ulicach Galway. Sfilmowano samochód, który przedzierał się przez wodę sięgającą do kolan.
- Najbezpieczniejszą rzeczą, jaką mogłam zrobić, było przejechanie przez to - mówi Selina Callaghan, kierująca wspomnianym samochodem. W wypowiedzi dla brytyjskiej agencji prasowej Press Association zaznaczyła, że odwiedziła wybrzeże, aby obserwować wysokie fale. -Jeśli bym tego nie zrobiła, prawdopodobnie byłabym martwa - dodała.
Wysoki poziom wody na wybrzeżu zmusił władze Londynu do zamknięcia ruchomej zapory wodnej na Tamizie w celu ochrony miasta przed zalaniem.
Na brytyjskiej wyspie Jersey prognozowane były jedne z najwyższych pływów, które miałyby sięgać 11,6 metra wysokości. W związku z tym policja zamknęła w środę wiele dróg podczas porannych godzin szczytu, powodując tym samym duże korki.
"Sztorm jest świetny"
W środę w Paryżu została zamknięta na kilka godzin wieża Eiffla, podobnie jak parki miejskie, z obawy przed spadającymi gałęziami.
W niektórych silny wiatr wzbudzał jednak entuzjazm.
"Sztorm jest świetny, jeśli obserwuje się go z bardzo daleka" - napisał na Twitterze Minister Spraw Wewnętrznych Francji. "Nie należy być lekkomyślnym, prowadzić pojazdów w pobliżu wybrzeża oraz nie wolno lekceważyć siły fal" - dodał.
Wykolejony pociąg, przewrócone drzewa
W miarę, jak wiatr - na pewnych obszarach nazwany przez ekspertów Burglind - wkraczał do centralnej Europy, utrudnienia dotknęły osoby podróżujące po Szwajcarii i Niemczech, gdzie wykoleił się pociąg po zderzeniu z powalonym drzewem w Nadrenii Północnej Westfalii.
Nie jest to odosobniony przypadek utrudnień w komunikacji. W Holandii, pomiędzy Amsterdamem i miejscowością Breukelen, gałęzie uszkodziły trakcję kolejową, powodując spore zakłócenia w funkcjonowaniu pociągów.
Władze szybkiej kolei pomiędzy Rotterdamem i Bredą odwołały przejazdy w związku z warunkami atmodferycznymi.
W szwajcarskim Bernie wiatr wyrwał z korzeniami wysokie świąteczne drzewko znajdujące się naprzeciwko dworca centralnego.
Autor: amm, sj/map,rzw,aw / Źródło: TVN Meteo, PAP, ENEX; źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/LAURENT GILLIERON