Zbita masa pumeksu wielkości Manhattanu unosi się na Pacyfiku, kierując się w stronę Australii. Wraz z nią przypływa również nadzieja na odnowę życia morskiego na Wielkiej Rafie Koralowej, która w ciągu ostatnich lat wiele wycierpiała ze względu na zmiany klimatu.
Według NASA pumeks powstał po eksplozji podwodnego wulkanu na wyspie Fonualei położonej w pobliżu Tonga. Dryfujące połacie skały wulkanicznej po raz pierwszy zauważono 9 sierpnia. Jednymi z pierwszych, którzy się na nie natknęli, byli australijscy żeglarze, którzy płynęli w kierunku Vanuatu na katamaranie ROAM - Larissa i Michael Houltowie.
Ogromny pumeks na oceanie
- To było trochę straszne - opowiadała Larissa telewizji CNN. Jak opisywała, wody oceanu były nieprzezroczyste, przez co niczego w nich nie było widać - nawet odbicia księżyca w tafli wody. - To była dla nas zagadka, nie wiedzieliśmy, czy właśnie nie wpłynęliśmy na aktywny wulkan - podkreśliła Larissa.
Przewiduje się, że pumeks dotrze do wybrzeża Australii w ciągu dziesięciu miesięcy i będzie mieć pozytywny wpływ na lokalne mikroorganizmy. Według profesora Scotta Bryana z Uniwersytetu Technologii w Queensland, który specjalizuje się w geochemii, obecnie pumeks przesuwa się z prędkością 10-30 kilometrów w ciągu dnia.
- Na jego prędkość mają wpływ prądy oceaniczne, fale i wiatr - powiedział Bryan.
Naukowiec stwierdził również, że takie wydarzenia występują co pięć lat. W efekcie powstają tryliony kawałków pumeksu różnej wielkości. Podczas badania przeprowadzonego w 2012 przez Bryana i innych naukowców odkryto, że dryfujący pumeks jest jednym ze sposobów, dzięki którym życie morskie może przenosić się w inne części oceanu.
Ratunek dla raf?
Sierpniowa erupcja wulkanu mogła wywrzeć równie pozytywny efekt na faunę i florę oceaniczną. Bryan ostrzegł jednak, że efektem ubocznym może być sprowadzenie do regionu inwazyjnych gatunków zwierząt i roślin, które mogą przypłynąć na pumeksie jak na łódce.
- Każda część pumeksu jest jak środek transportu dla czegoś, co może się przyczepić i zostać przeniesione przez cały ocean - mówił Bryan w rozmowie z telewizją CNN. - Będziemy mieli miliony, jeśli nie miliardy dziesiątek osobników różnych gatunków masowo docierających na wybrzeże. Wszystkie będą zdrowe i znajdą nowy potencjalny dom - dodał naukowiec.
Duże wyzwanie
Bryan stwierdził, że największym wyzwaniem jest rozsianie koralowców, ponieważ nie potrafią one odnajdywać sobie nowych siedlisk tak dobrze, jak inne zwierzęta takie jak kraby.
- Koralowce muszą osiągnąć wiek reprodukcyjny. Wtedy mogą zacząć się rozmnażać i rozsiewać larwy w okolicach Wielkiej Rafy Koralowej - powiedział Bryan. Jeśli jednak nowe koralowce załapują się na "przejażdżkę" na pumeksie, mogą stać się kolonizatorami rafy.
- Z czasem pumeks nasiąknie wodą i powoli opadnie na dno morskie, gdzie będzie zalegać. Następnie rośliny i zwierzęta mogą dalej żyć i rosnąć w nowym miejscu - stwierdził Bryan.
W 2016 i 2017 roku podwyższona temperatura wody spowodowana zmianami klimatu doprowadziła do blaknięcia raf koralowych. Zjawisko uważane jest za największe zagrożenie dla raf koralowych na całym świecie. Polegało ono na zanikaniu glonów i innych organizmów żywych żyjących w symbiozie z koralowcami. W efekcie zginęła około połowa koralowców na Wielkiej Rafie Koralowej, a także wiele innych przedstawicieli gatunku znajdujących się na całym świecie.
Autor: ml,dd/aw / Źródło: CNN, NASA Earth Observatory