Deficyt wody w Jordanii wpływa na życie ludzi i rolnictwo - alarmuje Organizacja Narodów Zjednoczonych. W niektórych miastach woda z kranów płynie tylko raz w tygodniu przez dobę. Zagrożone jest jordańskie rolnictwo, które wykorzystuje ok. 70 proc. wszystkich zasobów.
Jordania jest zaliczana do dziesiątki państw o największym deficycie wody. ONZ szacuje, że wartością graniczną jest 1 tys. metrów sześciennych świeżej wody w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Tymczasem Jordania ma jej tylko 150 m sześć. i - jak prognozują eksperci - ta warość spadnie o jedną trzecią w ciągu dekady.
Brakuje wody pitnej
Dom 40-letniego Ziada Abdulla jest podłączony do sieci wodnej miasta Amman. Kiedy odkręca kran, pojawiają się zaledwie krople wody. Abdulla, żeby zapewnić wodę pitną dla swojej 8-osobowej rodziny, musi oszczędzać. Raz w tygodniu władze odkręcają zawory na dobę, żeby ludzie mogli zgromadzić zapasy.
- Nie mamy wystarczającej ilości wody nawet na trzy dni, więc musimy ją pożyczać od sąsiadów, albo kupować ją z innych źródeł, gdzie kosztuje nawet pięciokrotnie więcej - tłumaczy Aldulla
Szybki wzrost populacji, wyczerpanie zasobów naturalnych i wpływ zmian klimatycznych w przyszłości jeszcze bardziej pogorszy sytuację. Najsilniej wpłynie to na sytuację jordańskich rolników, którzy zużywają ok. 70 proc. zasobów wody.
- Wody wystarcza zaledwie dla połowy ziem, dlatego wielu rolników porzuca swoje pola - tłumaczy jeden z rolników, Raed Al Qatanani.
Ratunkiem porozumienie
Przyszłość Jordanii zależy m.in. od powodzenia wielonarodowego i wartego miliony dolarów projektu kanału wodnego, który miałby łączyć Morze Czerwone z Martwym. Transportowana nim woda po drodze miałaby być od razu odsalana. Zanim jednak dojdzie do porozumienia między państwami miną lata. Kolejne upłyną nim kanałem popłynie woda.
Autor: pk/rs / Źródło: Reuters TV