Kości zostały... przycięte. Wioska słoni w Tajlandii ma za sobą uroczystość cięcia kłów dwóch podopiecznych. Ich opiekunowie zdecydowali się na ten krok, bo kości rosły nie prawidłowo i mogły przysporzyć zwierzętom problemów ze zdrowiem. Do przeprowadzenia operacji wystarczyła zwykła piła i trochę cierpliwości.
Położona 250 km na północny zachód od Bangkoku Maha Wang Chan to wioska słoni, w której kilkadziesiąt tych zwierząt jest hodowanych i trenowanych w przyjaznych warunkach, w oddaleniu od dużego miasta. Dwóch podopiecznych tego ośrodka w sobotę przeszło zabieg przycięcia kłów.
Kły zachodziły na siebie
Kły 22-letni Kwan Surin miał problemy, bo jego kły rosły pod takim kątem, że zachodziły na siebie. Opiekunowie skrócili każdy z nich o ok. 18 cm. Użyli do tego zwykłej ręcznej piłki do metalu. Przycinanie wymagało trochę cierpliwości, ale Kwan Surin zachowywał się spokojnie.
Drugim "pacjentem" był 47-letni Mongkol, który przeszedł już podobny zabieg rok temu. Wtedy skrócono jego prawy kieł. Okazało się jednak, że prawy też rośnie nieprawidłowo i również musi zostać przycięty.
Nie zarobią dużo na kości
Profesor Somroj Kookttikasem, współpracownik Uniwersytetu Technicznego Ratcha Mongkol i ekspert w sprawach tajlandzkich udomowionych słoni, który jest wolontariuszem w wiosce słoni, wyjaśnił że niektóre słonie wymagają przeprowadzenia takich zabiegów dla zdrowia. Zastrzega jednak, że raczej nie można mieć z tego dużych zysków.
- Jest niewielka liczba udomowionych słoni, które potrzebują przycięcia kłów. To nie dostarcza dużej ilości kości słoniowej na handel - powiedział. W wiosce Maha Wang Chan około 20 zwierząt rocznie wymaga takiej operacji.
W Tajlandii handel kością słoniową jest legalny, ale tylko wtedy, gdy zostaje ona pozyskana w sposób humanitarny. Tamtejsze słonie dostają numery identyfikacyjne, co ma pomóc władzom kontrolować branżę.
Autor: js/rs / Źródło: Reuters TV