Sonda kosmiczna Voyager 1 NASA nawet już od roku może znajdować się poza Układem Słonecznym. To możliwe według najnowszej teorii, która zakłada, że zmiana parametrów pola magnetycznego, która miała być sygnałem wejścia w przestrzeń międzygwiezdną, okazała się znacznie łagodniejsza, niż oczekiwano. Takie wyjaśnienie nie wszystkich jednak przekonuje.
Określenie właściwego momentu opuszczenia Układu Słonecznego przez Voyagera sprawia naukowcom sporo kłopotów i od dłuższego czasu jest przedmiotem zażartych dyskusji wśród badaczy kosmosu. W marcu Amerykańska Unia Geofizyczna (American Geophysical Union - AGU) w jednym z komunikatów prasowych podała nawet, że sonda przekroczyła granicę. Instytucja szybko jednak skorygowała informację, podając, że "Voyager 1 wszedł w nowy region przestrzeni kosmicznej".
Naukowcy z NASA mocno podkreślali wtedy, że do ostatecznego potwierdzenia wejścia Voyagera w przestrzeń międzygwiezdną brakuje jednego z trzech wskaźników zmian zmian wśród naładowanych cząsteczek otaczających sondę.
Płynne przejście między polami
Trzeci parametr, na który tak czekali specjaliści z NASA, miał być związany ze zmianą kierunku linii pola magnetycznego - powinny przebiegać inaczej niż linie pola Układu Słonecznego. Teraz jednak z najnowszych badań wynika, że scenariusz może być nieco inny.
- Sądzimy, że pole magnetyczne wewnątrz Układu Słonecznego i to międzygwiezdne są tak wyrównane, że w zasadzie można przejść z jednego do drugiego, nie zauważając dużej zmiany jego kierunku - powiedział Marc Swisdak, fizyk z Uniwersytetu Maryland. Oznaczałoby to, że w rzeczywistości Voyager wkroczył w przestrzeń międzygwiezdną latem ubiegłego roku, gdy w jego otoczeniu wykryto nagły spadek liczby cząstek pochodzących ze Słońca i wzrost poziomu promieniowania galaktycznego.
Nadal trzeba czekać
Ta teza nie wszystkich przekonuje. Według Edwarda Stone'a, emerytowanego naukowca Laboratorium Napędu odrzutowego NASA (NASA JPL), teoria Swisdaka jest interesująca, ale różne modele komputerowe dają inne wyjaśnienie dla danych pochodzących z Voyagera. On wraz z grupą innych naukowców jest zdania, że sonda znajduje się na tzw. magnetycznej autostradzie. Tak nazwano specyficzna przestrzeń, w której obok siebie znajdują się cząstki wyrzucone przez Słońce i te pochodzące spoza Układu Słonecznego.
Na wyjaśnienie zagadki, czy historyczne przekroczenie granicy "naszego" obszaru kosmosu nastąpiło czy nie, musimy zatem ciągle czekać, bo żeby stwierdzić, czy nowa teza Swisdaka jest słuszna, znowu potrzebujemy czasu. Jeśli naukowiec się nie myli, odczyty pola magnetycznego w otoczeniu Voyagera do końca jego misji powinny pozostać podobne do tych z lata zeszłego roku.
Pomyłka "byłaby dosyć ciekawa"
- Jeśli zaobserwujemy silną zmianę, spory skok w polu magnetycznym, będzie to oznaczało, ze się myliliśmy - podsumował Swisdak. - Jestem gotów uznać, że moje wyjaśnienie jest błędne, jeśli będą na to dowody. To byłoby dosyć ciekawe. Ale na razie zgadza się ze wszystkimi danymi, jakie uzyskaliśmy - dodał.
Sonda Voyager 1 to bezzałogowa sonda kosmiczna NASA, wystrzelona z Przylądka Canaveral na Florydzie 5 września 1977 roku. Pierwotnie miała zbadać Jowisza i Saturna oraz ich księżyce. Obecnie jest najdalej znajdującym się i ciągle działającym obiektem wysłanym w przestrzeń kosmiczną przez człowieka. Cały czas działa także bliźniaczy Voyager 2.
Autor: js/jaś / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: NASA/JPL-Caltech