11 listopada będziemy mogli obserwować tranzyt najmniejszej planety Układu Słonecznego. Poza spacerem Merkurego przed tarczą naszej gwiazdy, w nocy na niebie pojawi się równie ciekawe wydarzenie.
Jak napisał popularyzator astronomii Karol Wójcicki na swoim blogu "Z głową w gwiazdach", 11 listopada będzie świętem wszystkich miłośników astronomii. Tego dnia nastąpi tranzyt Merkurego - będziemy mogli obserwować, jak pierwsza i najmniejsza planeta w Układzie Słonecznym przechodzi przed tarczą Słońca.
Częściowo widoczne w Polsce
Według Wójcickiego poniedziałkowy tranzyt będzie jednym z najciekawszych zjawisk widocznych z Polski w tym roku. Ostatni raz mogliśmy obserwować to zjawisko w 2016 roku. Następna taka okazja nadarzy się dopiero w 2032 roku.
Całe zjawisko będzie widoczne w Ameryce Południowej i we wschodnich regionach Ameryki Północnej. W Europie tranzyt ma być dostrzegalny jedynie częściowo. Dojdzie do niego wczesnym popołudniem i będzie widoczny aż do zachodu Słońca.
Pierwszy kontakt ma nastąpić o godzinie 13.35, a drugi o 13.37. W Warszawie słońce zajdzie o 15.50, czyli tuż przed maksimum tranzytu o 16.20.
Zadbajcie o bezpieczeństwo podczas obserwacji
Wójcicki ostrzegł jednak, że zjawisko nie będzie widoczne gołym okiem. Do obserwacji należy wykorzystać lornetki lub lornety wyposażone w specjalistyczne filtry słoneczne. Obserwacje bez filtra mogą skutkować natychmiastową utratą wzroku.
Planety między Słońcem a Ziemią
Z perspektywy Ziemi możemy obserwować dwa rodzaje tranzytów - Merkurego i Wenus. Przejścia tej drugiej z planet są szczególnie rzadkie i do następnego dojdzie dopiero w 2117 roku.
Tranzyty zostały odkryte przez Johannesa Keplera w 1600 roku. Naukowiec zbadał, że obie planety przejdą przez tarczę Słońca w 1631 roku. Kolejny taki rok to dopiero 13425.
Zjawisko pozwoliło naukowcom w późniejszych wiekach na zmierzenie odległości między Słońcem a Ziemią. Tranzyty umożliwiają również badanie i zrozumienie składu i gęstości gazów otaczających Merkurego.
Kiedy Merkury przepływa przed Słońcem powoduje niewielkie zaciemnienie, ponieważ blokuje niewielką część jego światła. Dzięki temu zjawisku naukowcy zostali naprowadzeni na trop sposobu śledzenia planet krążących wokół odległych o dziesiątki lat świetlnych gwiazd.
Nie tylko tranzyt
Kilka dni temu Elon Musk potwierdził, że 11 listopada o 15.51 wystartuje rakieta Falcon 9 z 60 satelitami konstelacji Starlink.
Jak podał Wójcicki, Starlink to projekt sieci satelitarnej, która ma zapewnić dostęp do internetu w każdym miejscu na naszej planecie. Gdy rakieta wyniesie je na orbitę, wszystkie zostaną jednocześnie uwolnione, dzięki czemu będziemy mogli obserwować ich lot grupowy w postaci jasnej linii na niebie. Po kilku dniach satelity dotrą do swojego miejsca docelowego.
Orbita drugiej grupy satelitów nie jest jeszcze znana. Wójcicki napisał, że istnieją szanse, że będzie to widoczne w naszym kraju, ale obiekty muszą trafić na odpowiednią trajektorię. Na niekorzyść polskich obserwatorów działa to, że dopiero kilkadziesiąt minut po starcie będzie można ocenić, jaka jest szansa na dostrzeżenie grupy satelitów na terenie naszego kraju w nocy z 11 na 12 listopada.
Autor: kw/map / Źródło: Z głową w gwiazdach, jpl.nasa.gov
Źródło zdjęcia głównego: NASA