Do 171 wzrosła liczba zabitych w nagłej powodzi na Kubaniu - poinformowały w niedzielę rosyjskie władze. Prezydent Władimir Putin - któremu w niedzielne popołudnie prezydent RP Bronisław Komorowski złożył wyrazy najgłębszego współczucia - nakazał śledztwo, mające wyjaśnić, dlaczego liczba ofiar była tak wysoka.
Bilans ofiar śmiertelnych powodzi na Kubaniu, na południu Rosji, sięgnął 171 osób - poinformowały w niedzielę lokalne władze.
- To jak tsunami - określił skutki powodzi prezydent Rosji Władimir Putin, który oglądał w sobotę wieczorem zniszczoną, pokrytą błotem okolicę z pokładu śmigłowca.
Będą odszkodowania
- Żądam, aby szef komisji śledczej tu przyjechał, sprawdził działania wszystkich osób odpowiedzialnych: jak przebiegał alarm, kiedy go ogłoszono, kiedy można go ogłosić, kiedy należało go ogłosić i jak każdy powinien się zachowywać - mówił Putin. Rosyjski prezydent obiecał także wysokie odszkodowania. Rodziny ofiar mają otrzymać pomoc w wysokości 2 mln rubli (równowartość 210 tys. zł).
Kondolencje prezydenta RP
Putinowi, w imieniu wszystkich Polaków, prezydent RP Bronisław Komorowski złożył w niedzielne popołudnie kondolencje.
"Z głębokim smutkiem przyjąłem wiadomość o tragicznej w skutkach powodzi na Kubaniu, która pochłonęła życie wielu osób i spowodowała ogromne straty materialne. W imieniu Narodu Polskiego i własnym kieruję do Pana Prezydenta oraz do wszystkich obywateli Federacji Rosyjskiej wyrazy najgłębszego współczucia" - napisał Bronisław Komorowski w depeszy kondolencyjnej do Władimira Putina.
"W tych trudnych chwilach łączymy się w bólu z rodzinami i bliskimi ofiar oraz osób zaginionych, a rannym życzymy rychłego powrotu do zdrowia" - dodał polski prezydent.
12 tys. poszkodowanych
W Krymsku i jego okolicach wciąż trwają poszukiwania osób porwanych przez wysoką falę powodziową, powstałą w nocy z piątku na sobotę w efekcie obfitych ulew.
- W chwili obecnej otrzymaliśmy informacje o znalezieniu ciał 140 ludzi, w tym trojga dzieci, na terenie rejonu krymskiego - podały rosyjskie służby kryzysowe. Jeszcze dziewięć zwłok naliczono w nadmorskim kurorcie Gelendżyk, a trzy w Noworosyjsku, największym rosyjskim porcie nad Morzem Czarnym. Wiele ofiar wciąż czeka na identyfikację. Władze lokalne wyliczyły, że w sumie pod wodą znalazło się około 4 tysięcy gospodarstw, a poszkodowanych zostało blisko 12 tys. ludzi.
Żałoba narodowa
Według komunikatu służb prasowych Kremla prezydent Putin 9. lipca wyznaczył dniem żałoby. W związku z tym w całym kraju oraz przy rosyjskich placówkach dyplomatycznych zagranicą flagi państwowe zostaną opuszczone do połowy masztu. Kancelaria prezydencka rekomenduje też państwowym kanałom telewizyjnym i instytucjom kulturalnym ograniczenie programów rozrywkowych.
Nie pomógł zbiornik retencyjny?
Rosyjscy śledczy zajmują się teraz kwestią zbiornika retencyjnego w pobliżu Krymska, zazwyczaj zaopatrującego region w wodę pitną, lecz w sytuacjach zagrożenia zdolnego powstrzymać falę powodziową. Według nich spuszczono z niego wodę, lecz to nie ona spowodowała powódź i tama nie została przerwana.
Według cytowanych przez media świadków, powódź na tym położonym nad morzami Czarnym i Azowskim obszarze pojawiła się nagle w wyniku obfitych opadów. Mieszkańcy nie byli przygotowani na 300 litrów wody na metr kwadratowy, które zalały ich w środku nocy z piątku na sobotę.
Poszkodowany rejon krymski
Początkowo służby podawały, że zginęło ponad 50 osób. Po południu w sobotę liczba ofiar wzrosła do 78, wieczorem do 103. Teraz mówi się już o 150 osobach, które straciły życie. Większość to ludzie starsi, którzy zostali zaskoczeni przez gwałtowny przybór wody we śnie.
Najwięcej ludzi zostało poszkodowanych w rejonie krymskim - według policji zginęło tam 67 osób. Dziewięć ciał funkcjonariusze znaleźli w Gelendżyku, a dwa kolejne w Noworosyjsku, gdzie z powodu niepogody rosyjska spółka Transnieft wstrzymała prace terminala przeładunkowego ropy naftowej.
Autor: map, adsz//bgr/mj / Źródło: PAP, TVN24, Reuters TV