Tajlandię nawiedziła największa od 50 lat powódź. Zalanych jest 58 z 77 prowincji kraju. Żywioł pochłonął już 200 ofiar. Pod wodą może znaleźć się m.in. centrum starożytnego tajskiego miasta Ayutthaya.
Powodzie nawiedzają Tajlandię od końca lipca. W ich wyniku zmarło już 200 osób.
Sytuacja w najbliższych dniach może jeszcze się pogorszyć na skutek uwolnienia wody z dwóch wielkich tam i kolejnych opadów deszczu.
Woda do poziomu pierwszego piętra Woda w wiosece Ban Pahun sięga 2 metrów. Gwałtownie wezbrała we wtorek rano. Mieszkańcy nie zdążyli nawet zabezpieczyć mienia. Po mieście poruszają się na specjalnych łodziach, a dzieci dla bezpieczeństwa noszą kapoki.
W najtrudniejszej sytuacji znajduje się stolica prowincji Ayuthaya. Mieszkańcy szykują się do ewakuacji, ale ta nie będzie łatwa, bo drogi wychodzące z miasta są pozalewane.
Fala może dotrzeć do stolicy
Zagrażone są niektóre zabytkowe świątynie Tajlandii, chociaż mnisi robią wszystko by je chronić. Duchowni budują wały przeciwpowodziowe w pobliżu miejsc kultu.
- Mamy plan by utrzymywać worki z piaskiem na poziomie o 50 cm wyższym od poziomu wody - tłumaczy mnich ze świątyni Phananchoeng. W niebezpieczeństwie jest też stolica Tajlandii, Bangkok. Fala powodziowa jest 100 km od miasta.
Autor: mm/ms / Źródło: CCTV