Chińscy ratownicy z trudem docierają do ofiar piątkowego trzęsienie ziemi. Wstrząsy sprawiły, że wiele dróg górzystej prowincji Yunnan stało się nieprzejezdnych odcinając od świata część miejscowości. Uciekać z domów musiało 200 tys. Chińczyków.
Chińskie służby ratunkowe nadal próbują dotrzeć do wielu miejsc zniszczonych przez wstrząsy, do jakich doszło w piątek nieopodal miasta Yiliang w południowo-zachodniej prowincji Yunnan. To o tyle trudne, że region jest górzysty, a zbocza szczytów pokrywają luźne skały.
Wstrząsy sprawiły, że na obszary zamieszkane przez ludzi raz po raz spadały lawiny kamieni, odcinając od świata domy i zasypując drogi.
Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że okolice Yiliang mają słabą infrastrukturę.
Nie takie silne wstrząsy
Trzęsienie ziemi, którego siła wynosiła 5,6 st. w skali Richtera, miało miejsce w piątek o godz. 5.19 czasu polskiego. Po raz drugi ziemia zatrzęsła się 45 min. później. Epicentrum wstrząsów znajdowało się na granicy prowincji Yunnan i Guizhou, hipocentrum odnotowano na głębokości 9,8 km. Doszło też do wielu wstrząsów wtórnych.
Ponad 200 tys. przesiedlonych
W wyniku trzęsienia ponad 80 osób zginęło, kilkaset zostało rannych, a 200 tys. Chińczyków musiało opuścić swoje domy. Władze wsparły poszkodowanych zapewniając m.in. 10 tys. namiotów, 20 tys. kocy i taką samą liczbą ciepłych płaszczy.
Jak dotąd straty gospodarcze w wyniku trzęsienia oszacowano na ponad 580 mln dolarów.
Autor: map/rs / Źródło: Reuters TV