Na oddział zakaźny szpitala w Łodzi trafiła pacjentka z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. Kobieta nie jest obywatelką Polski. - Jest bardzo niskie prawdopodobieństwo, że to akurat ten typ wirusa w przypadku tej pani - poinformowała rzeczniczka wojewody łódzkiego Dagmara Zalewska. Do tej pory w naszym kraju nie potwierdzono żadnego przypadku koronawirusa.
Jak poinformował rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego Adam Stępka, we wtorek wieczorem do kobiety przebywającej w jednym z łódzkich hoteli zostało wezwane pogotowie.
- To osoba z obcym obywatelstwem, u której wystąpiły objawy infekcji układu oddechowego. Pacjentka została przebadana na miejscu, a następnie przewieziona do szpitala imienia Biegańskiego. Podczas badania i transportu wdrożyliśmy specjalne procedury dotyczące chorób zakaźnych - wyjaśnił Stępka.
Jak poinformowała w środę rzeczniczka wojewody łódzkiego, Dagmara Zalewska, jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że to akurat ten typ wirusa w przypadku tej kobiety. - Objawy dla tego wirusa są bardzo charakterystyczne. Tutaj takich objawów nie ma. Pani została objęta nadzorem epidemiologicznym bardziej ze względu na wywiad i fakt odbytych podróży - dodała. Kobieta była w ostatnim czasie w Chinach, ale nie w rejonie Wuhan.
- W tej chwili nic nie wskazuje na to, żeby to był akurat ten typ wirusa - podkreśliła. Dodała jednak, że badania cały czas trwają. - Jeżeli coś nagłego się wydarzy, to jest ona pod opieką lekarzy. Natomiast nic na to nie wskazuje - mówiła Zalewska.
Szpital im. Biegańskiego jest jedyną w regionie placówką przystosowaną do leczenia pacjentów z najcięższymi chorobami zakaźnymi w warunkach izolacji.
"Dochodzenie epidemiologiczne"
W Gdańsku dwie osoby trafiły na obserwację w związku z podejrzeniem koronawirusa.
- Dwie osoby obywatelstwa polskiego zostały wczoraj przewiezione z lotniska w Gdańsku do Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych. Leciały z Szanghaju przez Amsterdam, lądując w Gdańsku - powiedziała Anna Obuchowska, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku. Dodała, że działania sanepidu polegają na dotarciu do wszystkich osób, które podróżowały razem z tymi dwoma. - Prowadzone jest dochodzenie epidemiologiczne - mówiła. Rzeczniczka szpitala podkreśla jednak, że nic nie wskazuje na to, że jest to koronawirus.
Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko poinformowała, że mężczyźni zgłosili się z objawami przeziębienia - podwyższoną temperaturą i ogólnym złym samopoczuciem - dlatego skierowano ich na obserwację. Ich stan zdrowia jest dobry, są pod opieką odpowiednich służb, stosowane są odpowiednie standardy - powiedziała. Sanepid ma już listę pasażerów lotu z Amsterdamu i będzie weryfikować ich stan zdrowia.
Mężczyzna na obserwacji
Do jednego ze szpitali w województwie kujawsko-pomorskim zgłosił się również mężczyzna z objawami grypopodobnymi. Podróżował do Australii przez Chiny i podejrzewał u siebie nowego koronawirusa. Lekarze zdecydowali o pozostawieniu pacjenta na obserwacji w szpitalu.
Rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy Olga Radkiewicz uspokaja, wskazując, że WSSE nie traktuje tego przypadku jako podejrzanego, gdyż nie spełnia on kryteriów epidemiologicznych.
- Mężczyzna ten nie przebywał w miejscowości Wuhan ani w prowincji Hubei w Chinach. Niemniej była to osoba podróżująca do Australii z międzylądowaniem w Chinach i po powrocie ten mężczyzna sam zgłosił się do lekarza, ponieważ pojawiły się objawy grypopodobne i gorączka, które go zaniepokoiły. Mając na uwadze względy bezpieczeństwa w zakresie zdrowia publicznego i stale zmieniające się doniesienia w sprawie sytuacji epidemiologicznej w związku z nowym koronawirusem, została podjęta decyzja o pozostawieniu pacjenta na obserwacji w warunkach szpitalnych - wskazała Radkiewicz.
Informacje o podejrzeniu koronawirusa pojawiły się również w powiecie oleśnickim (woj. dolnośląskie). Dotyczyły dwóch mężczyzn, którzy byli na wyjeździe służbowym w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Po powrocie do Polski miały się u nich pojawić objawy koronawirusa. Dolnośląski sanepid zdementował te informacje.
"Sytuacja jest opanowana"
Dwaj mieszkańcy woj. świętokrzyskiego, którzy mogli mieć kontakt z osobami zarażonymi koronawirusem, zostali objęci nadzorem służb sanitarnych - poinformowała Iwona Konieczna-Kwinkowska ze Świętokrzyskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektoratu Sanitarnego.
Dodała, że jest to student Politechniki Rzeszowskiej, który był w Chinach, gdzie rozprzestrzenia się wirus, oraz biznesmen, który wracał z Dubaju, a w samolocie byli obywatele Chin.
- Nie ma powodu do paniki. Mężczyźni nie trafili do szpitala i nie mają objawów choroby. Zostali objęci nadzorem, są w stałym kontakcie z Państwowym Powiatowym Inspektorem Sanitarnym. Zalecono im, by przez 14 dni nie opuszczali swoich domów. Są poinstruowani odnośnie zasad zachowania. Jesteśmy z nimi w stałym, kontakcie. W naszym województwie nie ma żadnych przypadków zachorowań. Sytuacja jest opanowana - uspokaja Iwona Konieczna–Kwinkowska.
"Prędzej czy później trafi do Polski"
- Kilkanaście osób na pewno było z podejrzeniami, z pewnymi kontaktami z Chinami - powiedział w środę na konferencji prasowej minister zdrowia Łukasz Szumowski. - Scenariusz hipotetyczny na pewno będzie wyglądał tak, że w pewnym momencie któryś z tych pacjentów z podejrzeniami się potwierdzi - dodał.
- To jest naturalny proces rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych i prędzej czy później prawdopodobnie ten wirus do Polski trafi - mówił we wtorek Szumowski. Dodał, że wirus charakteryzuje się umiarkowanym ryzykiem, podobnym do grypy, a najbardziej zagrożone na zakażenie nim są osoby starsze, osoby z zaburzoną odpornością.
Mała śmiertelność
- W tej chwili wydaje się, że ten wirus jest relatywnie łagodny. Mniej więcej odpowiada śmiertelności grypy - mówił profesor Andrzej Horban, specjalista chorób zakaźnych.
Dodał, że jeżeli wirus charakteryzuje się wysoką śmiertelnością, to słabo rozprzestrzenia się na świecie. Tłumaczył, że wynika to z tego, że zakażone osoby - potencjalni roznosiciele wirusa - umierają na niego, zanim zdążą zarazić kolejne osoby. Odwrotnie jest w przypadku niskiej śmiertelności wirusa.
- Im wirus jest mniej zjadliwy, mniej niebezpieczny, tym jest większa szansa, że się rozpełznie. W związku z tym możemy się spodziewać, że ten nowy wirus będzie wirusem pandemicznym - mówił.
Spotkanie w siedzibie RCB
We wtorek przed południem rozpoczęło się spotkanie robocze w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa. W komunikacie wydanym po zakończeniu spotkania RCB poinformowało, że w jego trakcie omówiono bieżącą sytuację w związku z koronawirusem 2019-nCoV, działania podejmowane przez poszczególne służby i instytucje oraz szczegóły obiegu informacji.
Spotkanie miało roboczy charakter, a udział wzięli w nim przedstawiciele ministerstw: spraw zagranicznych, zdrowia, infrastruktury oraz spraw wewnętrznych i administracji, a także przedstawiciele GIS i Lotniska Chopina w Warszawie.
RCB przypomniało w komunikacie, że wszystkie bieżące informacje dotyczące zasad postępowania z osobami z podejrzeniem zakażenia koronawirusem umieszczane są na stronie GIS i MZ, a informacje dla podróżujących - na stronie resortu dyplomacji.
Monitoring pasażerów na lotnisku
- Aby ograniczyć możliwość zawleczenia choroby do kraju, zostały wprowadzone środki zaradcze wobec podróżnych wracających lub podróżujących do Polski z obszarów wysokiego ryzyka występowania wirusa - podkreśliło RCB.
Podróżującym samolotem z takiego obszaru przydzielana jest Karta Lokalizacyjna Pasażera, którą wypełniają w trakcie lotu, podając dane kontaktowe i miejsca pobytu.
MSZ odradza wszelkie podróże do prowincji Hubei, której stolicą jest Wuhan, ostrzegając, że stale rośnie tam liczba zakażeń nowym koronawirusem.
Autor: anw,ps/aw / Źródło: PAP, MZ, GIS
Źródło zdjęcia głównego: tvn24