Pogłoski o poważnych zatruciach wśród mieszkańców i zdychaniu bydła obiegły miejscowości leżące w okolicach rosyjskiego kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. Taki niepokój wzbudziła katastrofa rakiety nośnej Proton, która wczesnym rankiem rozbiła się tuż po starcie. Władze uspokajają, że nie ma żadnego zagrożenia dla ludzi, ale poszczególne resorty spierają się o odpowiedzialność za katastrofę.
Rakieta Proton miała umieścić na orbicie wokółziemskiej trzy satelity nawigacyjne wartości 200 mln dolarów. Według rosyjskich mediów w 17 sekundzie lotu nastąpiło awaryjne wyłączenie silników rakiety. Jej upadek i eksplozja nie spowodowały ofiar wśród personelu naziemnego.
- Jak twierdzą specjaliści, już w momencie, jak rakieta oderwała sie od ziemi, zachowywała się niestabilnie. Silniki pracowały nierówno i automatyczny system sterowania tą rakieta i sterowania startem zrozumiał, że nie da się jej uratować - mówił korespondent "Faktów TVN" w Moskwie.
Zamieniła się w kulę ognia
Jak wyjaśnił, ten system jest tak zaprojektowany, by w razie takiej awarii rakiety chronić kompleks startowy. - To bardzo skomplikowany i drogi system. Dlatego ten automatyczny system sterowania włączył pełna moc silników, żeby ta rakieta odleciała jak najdalej - podkreślał Zaucha. Ostatecznie jednak rakieta oddaliła się na niewielką odległość 1 km.
Telewizja Rossija 24 pokazała zdjęcia, na których widać, jak Proton zbacza z kursu, rozpada się w powietrzu i roztrzaskuje niedaleko płyty wyrzutni rakietowej. Rakieta zamieniła się w kulę ognia. Załoga wyrzutni podczas katastrofy była w bunkrze i - jak informuje agencja Interfax - nikt z jej członków nie odniósł obrażeń.
Miedwiediew nie chce "żenujących wpadek"
Jak relacjonuje Zaucha, po katastrofie zaczął się spór między rosyjskimi resortami o to, co było przyczyną i kto w związku z tym za nią odpowiada. - Tak naprawdę na szczegóły zapewne będziemy musieli poczekać kilka tygodni, a być może nawet kilka miesięcy. Ale specjaliści, naukowcy już twierdzą, że ta katastrofa potwierdza, w jak fatalnym stanie, w jakim kryzysie znajduje się rosyjska kosmonautyka - mówił.
Rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew odnosząc się do katastrofy przypomniał, że Rosja straciła 10 satelitów w siedmiu nieudanych startach podczas zaledwie roku. Jego rzecznik powiedział agencji Interfax, że szef rządu nakazał wprowadzenie ściślejszej kontroli w celu uniknięcia kolejnych żenujących wpadek.
Pogłoski o zatruciach
Katastrofa wzbudziła niepokój wśród mieszkańców okolic kosmodromu Bajkonur, zwłaszcza że na początku istniało nawet ryzyko ewakuacji okolicznych miejscowości. - Cały czas, nawet w tym momencie pojawiają się plotki, że w miejscowościach położonych nawet kilkadziesiąt kilometrów od Bajkonuru zdycha bydło, a mieszkańcy trafiają do szpitali z objawami poważnego zatrucia - przyznał Zaucha, dodając jednak, że nie ma żadnego oficjalnego potwierdzenia tych wiadomości. - Władze uspokajają, że nie ma już w tym momencie powodów do obaw.
Zagrożenie stanowiło przede wszystkim 600 t bardzo toksycznego paliwa rakietowego. - Władze twierdzą, że w momencie, kiedy rakieta spadała, większość tego paliwa już spłonęła, a reszta spłonęła na ziemi - powiedział reporter.
Toksyczna chmura
Kazachski minister ds. sytuacji kryzysowych Wladimir Bozhko poinformował po specjalnym posiedzeniu rządu, że w rakiecie było 172 tony silnie toksycznego heptylu. Szef kazachskiej agencji kosmicznej Kazkosmos Talgat Musabajew wyjaśnił, że produkt jego spalania - tlenek azotu - jest znacznie mniej szkodliwy dla ludzi niż sam heptyl.
Powiedział też, że w okolicy padał deszczy i powstała w wyniku spalania toksyczna chmura prawdopodobnie nie dotrze do samego miasta Bajkonur. Mieszkańcom zalecono jednak, żeby pozostali w domach i nie otwierali okien.
Kolejna porażka GŁONASS
Zniszczone podczas katastrofy satelity miały wejść w skład tworzonego przez Rosję systemu nawigacji satelitarnej GŁONASS, będącego odpowiedzią na amerykański GPS. Wskutek szeregu technicznych niepowodzeń, w tym utraty w 2010 roku innej rakiety z również trzema satelitami, GŁONASS wciąż nie może osiągnąć pełnej sprawności operacyjnej. Skonstruowany w latach 60. Proton jest największą seryjnie produkowaną rosyjską rakietą nośną.
Autor: js/rs / Źródło: TVN24, PAP, tvn24.pl, Reuters