26 kwietnia minie 30 lat od katastrofy elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Skutki tego wybuchu są odczuwalne do dziś i to nawet tysiące kilometrów od miejsca wypadku. Podwyższone stężenie radioaktywnego cezu-137 notuje się nawet w ciałach reniferów w Norwegii.
W 1986 roku eksplodował reaktor 4 w elektrowni atomowej w Czarnobylu. Do powietrza wydostała się ogromna dawka promieniowania - czterokrotnie większa niż podczas wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie - która była transportowana wraz z prądami powietrza po całej wschodniej i centralnej Europie.
Promieniotwórczy opad w Norwegii
Wraz z opadem deszczu i śniegu radioaktywne cząsteczki z powietrza opadły na ziemię. Z raportu Radia Wolna Europa wynika, że dotarły również do południowej i centralnej części Norwegii. W jego składzie znaleziono cez-137, czyli promieniotwórczy izotop metalu.
Cząsteczki cezu-137 spadły na obszar, gdzie Norwedzy pasą swoje stada reniferów. Zimą zwierzęta te jedzą mech i porosty, które działają jak gąbki dla materiałów radioaktywnych takich jak cez. Renifery, odżywiając się zanieczyszczonymi porostami, pochłaniają cez w ogromnych ilościach.
Zdatne do jedzenia?
Najwyższy tegoroczny poziom promieniowania od reniferów wyniósł 2100 bekereli na kilogram ich mięsa. Tymczasem według Unii Europejskiej bezpieczny limit to 600 bekereli na kilogram. Rząd Norwegii podkreśla, że podwyższone stężenie nie oznacza, że renifery nie nadają się do spożycia. Poziom promieniowania w tych zwierzętach zmienia się wahadłowo. Kilka lat temu naukowcy zarejestrowali 8200 bekereli na kilogram. Tak wysokie wartości uniemożliwiły ubój reniferów. Dlaczego w ciałach zwierząt znalazło się wtedy tak dużo radioaktywnego materiału? W tamtym okresie zwierzęta żywiły się głównie grzybami, które pochłaniają dodatkową ilość promieniowania z gleby.
Zobacz, jak Norwegia wygląda z perspektywy kajaka. Zdjęcia wykonał Tomasz Furmanek, fotograf mieszkający w Norwegii:
Autor: AD/map / Źródło: IFL Science