Lodu w Arktyce jest coraz mniej. A kogo to obchodzi, zapytacie? Otóż powinno obejść każdego z nas, bo skutki tego zjawiska odczujemy wszyscy.
Poziom lodu arktycznego osiągnął w tym miesiącu swoje historyczne minimum i wyniósł raptem 3,41 mln km kw.
Przeciętnemu człowiekowi trudno ocenić czy to mało, czy dużo. Dlatego John Yacekl, dyrektor Departamentu Geografii na kanadyjski University of Calgary, postanowił zobrazować to nam za pomocą badań satelitarnych. Wykorzystując narzędzia amerykańskiej agencji kosmicznej zbadał właściwości fizyczne lodu na przestrzeni ostatnich 30 lat.
Odwrócone proporcje
Wyszło mu, że nie dalej jak w 1980 r. większość lodu (80 proc.) na Oceanie Arktycznym stanowił tzw. "lód wieloletni", czyli gruba pokrywa lodowa, która nie topniała nawet latem. Jednak w ciągu około 20 lat sytuacja odwróciła się. 80 proc lodu topnieje, a tylko 20 proc utrzymuje sie w niezmienionej formie. Yackel przewiduje, że jeśli tempo roztopów nie zmieni się, to lód arktyczny w sezonie letnim totalnie zaniknie w przeciągu 20-25 lat - o ile nie stanie się to wcześniej.
Zanik pokrywy lodowej miałby poważne konsekwencje dla naszej planety. Arktyka działa bowiem jak lustro, odbijając swoją białą powierzchnią promienie słoneczne i tym samym pomagając regulować temperaturę Ziemi.
- Kiedy nie będzie już lodu, chłodne wody arktyczne zmierzając z prądem morskim na południe będą się ocieplać i parować. W konsekwencji więcej wilgoci przedostanie się do atmosfery, co doprowadzi do wzmożonej ilości gwałtownych burz, zwłaszcza na półkuli północnej. Będzie to prowadzić do powodzi i innych katastrof naturalnych, głównie w najbardziej zaludnionych miejscach świata - wyjaśnia Yackel.
Autor: mm/mj / Źródło: sciencedaily.com