Na francuskim wybrzeżu Morza Śródziemnego, w okolicach Marsylii, płoną lasy. W wyniku pożarów rannych jest siedem osób, a tysiące zostało ewakuowanych ze swoich domów.
Minister Spraw Wewnętrznych Francji, Bernard Cazeneuve poinformował, że z płomieniami walczyło ok. 2,5 tysiąca strażaków. Do gaszenia użyto specjalnych samolotów, także pożyczonych z Włoch.
Podejrzenia policji
W miejscowości Vitrolles, oddalonej o 20 km na północny zachód od Marsylii, policja zatrzymała 50-letniego mężczyznę, który fotografował płonący las. Został przesłuchany i rozpoczęło się śledztwo, jednak jest zbyt wcześnie by stwierdzić, czy pożary są efektem podpalenia.
Susza i silny wiatr
Walkę z pożarem utrudnia silny wiatr, znany jako Mistral. Zostało zniszczonych 2 tys. hektarów suchych lasów sosnowych, porastających wzgórza na północ od Marsylii. Żywioł został powstrzymany dopiero na przedmieściach drugiego co do wielkości miasta Francji.
- Susza w ciągu ostatnich kilku miesięcy połączona z silnym wiatrem Mistral, zadziałała jak beczka prochu - tłumaczył w radiu szef straży pożarnej, Richard Mallie. - Ogień rozprzestrzeniał się z prędkością 2500 metrów na godzinę - dodał.
Sytuacja opanowana?
W czwartek sytuacja jest pod kontrolą, jednak pożar jest nadal aktywny. Obszar zagrożony jest dosyć gęsto zaludniony, jednak nie jest bardzo popularny wśród turystów, którzy odwiedzają raczej okolice położone dalej na wschód od Marsylii.
Płomienie zbliżyły się do kompleksu petrochemicznego w Fos-sur-Mer, obejmującego kilka rafinerii i magazynów oleju. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu i nie odnotowano dużych strat.
Po kilku odwołanych i opóźnionych lotach na lotnisku w Marsylii, sytuacja powoli wraca do normy. Jednak ruch drogowy wokół lotniska jest jeszcze zakłócony, ponieważ niektóre drogi są zamknięte.
Autor: AP/jap / Źródło: Reuters