Po kilku dniach gorącej - jak na maj - pogody, na horyzoncie widać duże zmiany. Zaczną się one w środę, kiedy to z północy zacznie płynąć do Polski chłodne powietrze. Będzie miało ono temperaturę niższą o około 10 stopni Celsjusza od masy powietrza, która jeszcze teraz zapewnia nam majowe lato.
Za zapowiadaną zmianę odpowiedzialny będzie między innymi wyż powstający nad Skandynawią. Jego umacnianie spowoduje przemieszczanie się zimnego powietrza na południe a więc w kierunku naszego kraju.
Taki układ ciśnienia nad Europą to gwarancja ochłodzenia, czyli powrotu do wiosennej normalności. Tak chyba można powiedzieć po ponad trzydziestostopniowych upałach w maju, który kojarzy nam się z pogodą raczej umiarkowaną.
To umiarkowanie zacznie się od środy i prawdopodobnie potrwa przez około 10 następnych dni. W tym czasie temperatura nie przekroczy 26 stopni Celsjusza, a przeważnie będzie około 20 stopni Celsjusza.
Taki stan rzeczy utrzyma się do 7 czerwca, a potem z południa napłynie do nas gorące powietrze i temperatura ponownie zacznie rosnąć osiągając 10 czerwca 30 stopni Celsjusza.
Majowa fala upałów w Polsce interesująco wyglądała na Wybrzeżu. Temperatura powietrza osiągnęła tam 30 stopni (np. Ustka, Kołobrzeg), podczas gdy woda w Bałtyku jest jeszcze chłodna i ma około 12-13 stopni Celsjusza. Tak więc różnica temperatury między wodą a powietrzem wyniosła prawie 20 stopni Celsjusza.
Następna prognoza 16-dniowa w niedzielę 1 czerwca.
Autor: Tomasz Wasilewski / Źródło: TVN Meteo