Sześcioro śmiałków od kilku dni przebywa w zamkniętej kapsule na Hawajach. Przez kilka kolejnych miesięcy będą żyć niczym w programie "Big Brother". Tomasz Rożek, dziennikarz naukowy i fizyk w rozmowie na antenie TVN24 wyjaśnił na czym dokładnie będzie polegać eksperyment projektu HI-SEAS.
W środę (15 października) sześcioro uczestników projektu Hawai‘i Space Exploration Analog and Simulation (HI-SEAS) zamknęło drzwi do swojej "marsjańskiej kapsuły".
Podczas kolejnych ośmiu miesięcy będą żyć w warunkach zbliżonych do tych, które spotkają ich na Czerwonej Planecie. Mimo że wysłanie człowieka na Marsa zaplanowane jest dopiero na 2030 rok, szeregi badań i eksperymentów muszą zostać przeprowadzone już teraz.
Jak długo wytrzyma człowiek?
Uczestnicy projektu przebywają obecnie w niewielkim pomieszczeniu. - Mają ciasno, bo też i na Marsie będzie bardzo ciasno - zauważył Tomasz Rożek. Wszystko po to, by naukowcy mogli zbadać zachowanie ludzkiego umysłu podczas ciągłej interakcji z drugim człowiekiem na małej przestrzeni.
- Nie od dzisiaj wiadomo, że człowiek jest najsłabszym ogniwem w tego typu (kosmicznych -red.) misjach. Zwykle zawodzi nie technologia, czy nie technika tylko właśnie my. Czym bardziej jesteśmy psychicznie zmęczeni, znużeni, zrezygnowani, nie mamy motywacji, tym tych błędów popełniamy więcej - wyjaśnił Rożek.
Zmęczenie psychiczne, które zaczyna doskwierać człowiekowi wówczas, gdy brakuje mu przestrzeni do indywidualnego wykorzystania, kiedy zaczyna kłócić się z innymi ludźmi.
Prawie jak "Big Brother"
Rożek porównał eksperyment do programu "Big Brother". Stwierdził, że idea projektu jest niemalże identyczna.
- Pewnie w każdym pomieszczeniu będzie kamera, pewnie wszystkie reakcje, wszystkie rozmowy będą nagrywane. Po drugiej stronie kabla psychologowie i socjologowie będą się przyglądali, co stanowi największy problem uczestników projektu - powiedział.
Jednak sześcioro śmiałków nie będzie zajmować się tylko siedzeniem w kapsule i rozmową. Uczestnicy eksperymentu będą żyć w taki sam sposób, w jaki będą musieli przetrwać na Marsie.
- Na pewno będą organizowane wyprawy poza habitat, poza to miejsce, w którym ludzie mieszkają, po to, żeby symulować pobieranie jakiś próbek, symulować robienie jakiś badań na zewnątrz - wymieniał ekspert.
"Zwykle nie chodzimy z akwarium na głowie"
Wszystkie wyjścia poza "kapsułę" będą wykonywane w specjalnym kombinezonie. Wszystko po to, by jak najdokładniej odzwierciedlić warunki panujące na sąsiedniej planecie i by zbadać możliwe niedogodności. Rożek zwrócił przy tym uwagę właśnie na skafander, który nie będzie należał do najwygodniejszych.
- Zwykle nie chodzimy z akwarium na głowie, z grubą szybą, zwykle ubieramy się w sposób jak najbardziej dla nas wygodny. Tam na Marsie jest to dla nas niemożliwe - zażartował.
Robot tańszy od człowieka
Rożek na antenie TVN24 nie ukrywał, że nie rozumie sensu wysyłania ludzi na Marsa. Zauważył również, że to bardzo drogi pomysł.
- Ja bym zrozumiał, gdyby to było 40 lat temu, kiedy technologia związana z robotami, ze sztuczną inteligencją była gdzieś tam jeszcze w powijakach. Dzisiaj robot jest w stanie zrobić na każdej powierzchni dużo więcej niż człowiek. Co więcej wysłanie robota jest wielokrotnie tańsze i jest dużo łatwiejsze. Chociażby to, że w przypadku robotów nie musimy przejmować się takimi detalami jak systemy podtrzymywania życia - stwierdził.
Autor: kt/rp / Źródło: tvn24