Klimat się ociepla, lód się topi, ale gór lodowych powstaje więcej. Jedna z nich zatamowała dostęp do pożywienia pewnej kolonii pingwinów na Antarktydzie. Jej liczebność drastycznie spada, a w 2020 roku może całkowicie zniknąć.
Cała kolonia pingwinów białookich na Antarktydzie jest bliska wymarciu. Populacja tych ptaków w tym rejonie spadła z 160 tysięcy do 10 tysięcy. Z przeprowadzonych badań wynika, że przyczyniła się do tego ogromna góra lodowa (większa od państwa Luksemburg), która przywędrowała do zatoki Commonwealthu w 2010 roku. Zatamowała ona dostęp do morza i zmusiła pingwiny do dłuższych podróży, żeby znaleźć pożywienie. Wyprawa za pokarmem w obie strony to odległość 120 km. Nie wszystkie zwierzęta są na tyle silne, żeby pokonać tę trasę.
- One nie migrują. Utknęły tam i umierają - powiedział Chris Turney z University New South Wales w Australii. - Te które przeżyły są silniejsze. Widzieliśmy mnóstwo zdechłych ptaków. To było bolesne doświadczenie - stwierdził z przykrością.
Góra lodowa przeszkodą
Naukowcy stwierdzili, że za zmniejszenie się populacji pingwinów stoi góra lodowa, ponieważ w innej części zatoki Commonwealthu kolejna kolonia tych zwierząt nie ma takiego problemu. Ich liczebność nie spada, a po pokarm wędrują zaledwie 5 kilometrów.
Winne ocieplenie klimatu
Naukowcy szacują, że jeśli sytuacja się nie zmieni to w 2020 roku populacja ta całkowicie wymrze.
- Planeta się ociepla i lodu topi się coraz więcej, jednak to nie znaczy, że góra lodowa zniknie. Przez zmiany klimatu powstaje więcej gór lodowych w okolicy Antarktydy, które osadzają się wzdłuż wybrzeża - tłumaczy Turney.
Mniej pingwinów cesarskich
Populacja pingwina cesarskiego może się zmniejszyć o połowę jeszcze w XXI wieku. Globalne ocieplenie topi morski lód, na którym te ptaki żyją, co może doprowadzić do zmniejszenia liczby tych zwierząt o dwie trzecie do roku 2100.
Autor: AD/mab / Źródło: grindtv.com
Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia Commons