Niebezpiecznie jest od poziomu lasu, do schronisk. Wszystko dlatego, że górskie szlaki są mocno oblodzone. Turyści narzekają na fatalne warunki, niektórzy rezygnują z górskich przechadzek.
- Przy wejściu na szlak na Kalatówki jest lity lód - mówi reporter TVN24, Leszek Kabłak. Jest problem, żeby przejść parę metrów pod górę.
Wyżej w górach ten lód przykryty jest nieprzytwierdzonym do podłoża śniegiem. Kiedy się na niego wejdzie, można niebezpiecznie zjechać w dół.
Natomiast od wysokości 1900 m obowiązuje drugi stopień zagrożenie lawinowego, informuje Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Lepiej w góry się więc nie wybierać, o czym przekonali się w minionych dniach turyści.
Tragiczny bilans
W czwartek lawina po słowackiej stronie Tatr porwała Józefa Michalca, polskiego taternika, który prowadził w góry turystę. Przysypanego przez śnieg mężczyzny nie udało się uratować. To pierwsza śmiertelna ofiara lawin w Tatrach w tym sezonie zimowym. 62-letni Michalec był wysoko wykwalifikowanym przewodnikiem górskim, z międzynarodowymi uprawnieniami do prowadzenia turystów. Wspinał się w najwyższych górach świata m.in. w Himalajach, Andach i Kaukazie.
W sobotę TOPR interweniował siedem razy, w tym do turysty, który połamał ręce i nogi w drodze na Rysy. Ześlizgnął się ze szlaku 150 metrów w dół. Pozostałe wypadki również dotyczyły poślizgnięć na twardym, oblodzonym terenie.
W poniedziałek ok godz. 15 TOPR-owcy polecieli ponownie na Rysy, skąd dostali zgłoszenie o wypadku. Turystka wracająca szlakiem zsunęła się około 200 metrów. Z urazami klatki piersiowej i kończyn odtransportowana została do szpitala.
Trzeba mieć odpowiedni sprzęt i umieć się nim posługiwać, żeby wybierać się teraz w góry alarmują TOPR-owcy. A nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja uległa poprawie w najbliższych dniach. Turyści powinni zadowolić się chodzeniem po tatrzańskich dolinach.
Autor: mar/jap / Źródło: tvn24