Przeciwgradową armatę postawił w swoim sadzie mieszkaniec Wtelna pod Bydgoszczą. Działo chroni jego uprawy przed gwałtownymi gradobiciami osłabiając niosące je Cumulonimbusy za pomocą mieszanki powietrzno-acetylenowej.
Działo przeciwgradowe ma chronić sadowników i rolników z województwa kujawsko-pomorskiego przed nawałnicami.
Dwa miesiące po silnych gradobiciach i trąbach powietrznych, które niszczyły tamtejsze gospdarstwa, Wojciech Klimkiewicz, mieszkaniec podbydgoskiego Wtelna, za 40 tys. euro kupił armatę przeciwgradową.
Wybuchowa mieszanka
Armata działa w prosty sposób. Po uruchomieniu jej w bańce, która jest częścią maszyny, dochodzi do wybuchów mieszanki powietrzno-acetylenowej. Są one kierowane za pomocą długiej tuby w niebo. Fala uderzeniowa, która się wytwarza, zaczyna wędrować na wysokość około pięciu kilometrów - tam, gdzie Cumulonimbusy.
Kiedy już tam dociera, sprawia, że mieszają się warstwy ciepłego i zimnego powietrza. Dzięki temu groźna chmura zostaje znacznie osłabiona, a na ziemię zamiast gradu spada deszcz lub mokry śnieg.
Żelazna tuba
"Serce urządzenia" nabytego przez Klimkiewicza znajduje się w kontenerze, który przypomina te widywane na placach budowy. Jest to prosta tuba, wykonana z bardzo grubej stali. Podłączono do niej m.in. służące do rozruchu świece zapłonowe, a takze cały układ sterowniczy i systemy zabezpieczające.
Ogłuszajacy huk
Od armaty, która ma zacząć działać, trzeba odsunąć się na bezpieczną odległość.
- Przebywanie zbyt blisko niej może grozić uszkodzeniem bądź utratą słuchu - ostrzega Klimkiewicz.
Huk wystrzeliwanej w powietrze mieszanki nie powinien jednak nikogo zaskoczyć. Najpierw działo wydaje z siebie sygnały ostrzegawcze, które odstraszają zwierzynę i alarmują znajdujacych się nieopodal niego ludzi.
Aby walczyć z Cumulonimbusami nie trzeba zresztą wcale wchodzić do kontenera, ani nawet być w jego pobliżu. Działo przeciwgradowe można bowiem uruchomić za pomocą telefonu komórkowego.
Autor: map/ŁUD / Źródło: tvn24