Wulkan Kilauea na Hawajach wybuchł w nocy z niedzieli na poniedziałek. Przyczyną erupcji były najprawdopodobniej pękające szczeliny na ścianach krateru. Po wybuchu doszło do serii wstrząsów.
United States Geological Survey (USGS) poinformowało w niedzielę o ogromnym ryzyku wybuchu wulkanu Kilauea na Hawajach. Do zdarzenia doszło w nocy. Nikt nie został ranny.
Media społecznościowe już chwilę po wybuchu zalały relacje z miejsca katastrofy. Na nagraniach widać unoszące się kłęby dymu i wypływającą lawę. Zdaniem USGS do erupcji doszło w wyniku pękania szczelin na ścianach krateru.
Zatrzęsła się ziemia
Krótko po wybuchu pojawiło się trzęsienie ziemi i seria wstrząsów wtórnych. Najpoważniejsze, o magnitudzie 4,4 zostało zarejestrowane przez Hawajskie Obserwatorium Wulkanów (HVO) o godzinie 22.36. Jak dodano, nie istnieją obawy o zagrożenie życia ludzi, którzy mieszkają po wschodniej stronie wulkanu.
Naukowcy twierdzą, że erupcja osiągnęła już swój punkt kulminacyjny, jednak w regionie nadal może być niebezpiecznie. Mimo to nie wydano nakazów przymusowej ewakuacji. Służby ratunkowe i wojskowe apelowały w poniedziałek o ostrożność i prosiły o ograniczenie czasu spędzanego poza domem.
- Pasaty popchną wszelki osadzony popiół w kierunku południowo-zachodnim. Opady są prognozowane w wąwozie Wood Valley w jednostkach osadniczych Pahala, Naalehu i Ocean View - podała Agencja Obrony Cywilnej.
Autor: kw / Źródło: Reuters, Enex