Naukowcy z NASA Jet Propulsion i Uniwersytetu w Michigan potwierdzili, że nad południowo-zachodnią częścią Stanów Zjednoczonych znajduje się chmura metanu o powierzchni 6500 kilometrów kwadratowych. Według badaczy jej źródłem jest działalność górnicza w San Juan Basin w stanie Nowy Meksyk. Naukowcy mówią, że chmura w USA zatrzymuje więcej ciepła, niż cała roczna emisja dwutlenku węgla w Szwecji.
Już kilka lat temu naukowcy podejrzewali, że nad obszarem Arizony, Nowego Meksyku, Utah i Kolorado wisi chmura metanu. Jednak jego stężenie było tak duże, że pracownicy NASA uznali, że są wynikiem pomyłki. Najnowsze badania potwierdzają skalę emisji metanu.
- Nie byliśmy pewni, czy to prawda, czy błąd - wyjaśniał naukowiec z NASA, Christian Frankenberg.
Winna działalność górnicza
Nowe badania zostały opublikowane w piątek w czasopiśmie naukowym Geophysical Research Letters, potwierdzając obecność największej chmury metanu w Ameryce Północnej.
Naukowcy podejrzewają, że do jej powstania przyczyniła się działalność górnicza w San Juan Basin. - Wyniki wykazują, że emisja związana z technikami pozyskiwania paliw kopalnych jest większa - Mówił Kort.
Eric Kort, główny autor badania, wykazuje, że roczne uwalnianie metanu w okresie 2003-2009 było 3,5 razy większe, niż wcześniej zakładano.
Niebezpieczny metan
Metan jest najsilniejszym z tak zwanych gazów cieplarnianych. Przyczynia się do zatrzymania ciepła Ziemi i zmiany klimatu. Jest o 80 proc. bardziej skuteczny niż np: dwutlenek węgla. Przyczynia się do degradacji ozonosfery. Dodatkowo jest bezwonny i bezbarwny, co utrudnia jego wykrycie.
Metan stanowi śmiertelne zagrożenie w kopalniach węgla. Niemal każdego roku zdarzają się eksplozje spowodowane jego zbyt dużym stężenie. Po kryzysie energetycznym w 1970 roku nowe techniki pozwalają wyodrębnić metan z węgla i wykorzystać go jako paliwo. Do 2013 roku jego wydobycie dostarczyło około 8 procent gazu ziemnego w Stanach Zjednoczonych.
Autor: PW/mk / Źródło: NASA