Opracowując dziś świeże prognozy pogody myślę w kółko, że na mapach Polski burza burzą burzę pogania.
No cóż, rozpoczął się okres letni, więc burze to norma. Ale wczoraj nad środkową Polską, w tym nad Skierniewicami, gdzie spędzam sezon letni, przeszły trzy burze: pierwsza około godz. 11.00, druga około godz. 14.00, trzecia około godz. 17.00. Co jedna, to gwałtowniejsza.
Podziwianie fenomenu burzy jest skądinąd fascynujące, dlatego też rozumiem, że w naszym kraju - podobnie jak w USA - powstało stowarzyszenie pasjonatów pod nazwą "Łowcy burz". Ale wczoraj to już miałam dość.
Moja mieszkająca w Skierniewicach teściowa stwierdziła, że mija już trzeci tydzień, jak nie podlewa kwiatów w ogródku, a jedynie po każdej burzy wylewa z nich wodę opadową, a kilkakrotne w ciągu dnia pospieszne zabieranie prania z ogródka, na chwilę przed kolejnymi opadami, stało się już u nas sportem rodzinnym. Podobnie jak bieganie do garażu i sprawdzanie, czy nas zalało.
Jak długo to jeszcze potrwa?
Co najmniej do 10 czerwca, a może i do 15 dnia tego miesiąca. Tak pokazuje szesnastodniowa prognoza pogody. Jedynie Pomorze i Wybrzeże, a także Ziemia Lubuska i Wielkopolska nie będą nękane nawałnicami, chociaż przelotny deszcz nie jest tam wykluczony.
Reszcie kraju pozostaje cieszyć się, że mamy wytęsknione lato, jakie by ono nie było. A może być gęsto przeplatane burzami i deszczem. Lepsze to od szarugi jesienno-zimowej.
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo