Wyspa Pagan jest opuszczona. Ostatni mieszkańcy uciekli z niej ponad 30 lat temu. Obawiali się wybuchu wulkanu. Patrząc na zdjęcia satelitarne pokazujące ostatnią aktywność jednego z dwóch kraterów, trudno im się dziwić.
Przez ostatnie trzy lata znajdujący się na wyspie Pagan stratowulkan przejawiał "normalną" aktywność. Regularnie wyrzucał z siebie kłęby dymu, pary wodnej i popiołu.
Obserwacje prowadzone jedynie za pomocą umieszczonych na orbicie satelitów śledziły wielkość i skład chemiczny wulkanicznego pióropusza.
Wyziew pełen dwutlenku siarki
Najnowsze zdjęcie amerykańskiego spektroradiometru MODIS z maja 2012 roku pokazuje słup dymu uwalniający się z północnego krateru wulkanu Pagan. Zdaniem naukowców, niebieski odcień smugi świadczy o obecności w niej dużych ilości dwutlenku siarki.
Kilka godzin po przesłaniu przez satelitę Terra obrazu dymiącego wulkanu urządzenie monitorujące wielkość dziury ozonowej na Ziemi potwierdziło te przypuszczenia. Na zachód od szczytu krateru wykrytu podwyższone stężenie dwutlenku siarki.
Opuszczona, bo niebezpieczna
Wyspa Pagan znajduje się na łuku wysp tworzących archipelag Marianów Północnych, terytorium stowarzyszonego Stanów Zjednoczonych. Tworzą ją dwa stratowulkany połączone wąskim przesmykiem lądu. W obawie przed ich wybuchem, w 1981 r. wyspę opuścili ostatni mieszkańcy.
Autor: ls/ŁUD / Źródło: NASA