W środę na Słońcu miał miejsce drugi w ciągu zaledwie dwóch dni silny rozbłysk. W jego wyniku w kierunku Ziemi wycelowane zostały miliardy ton naładowanych cząsteczek, które mogą spowodować burze geomagnetyczne w okolicach biegunów.
Środowy rozbłysk miał miejsce zaledwie 21 godzin po innym silnym koronalnym wyrzucie masy, który także wysłał w kierunku Ziemi strumień naładowanych cząsteczek.
Do tzw. koronalnego wyrzutu masy (ang. coronal mass ejection, w skrócie CME) doszło w środę o godz. 7.24 czasu polskiego. Olbrzymi obłok plazmy sunie na Ziemię z prędkością 2,2 mln km/h, dlatego też amerykańscy eksperci (zarówno z NASA, jak i z Amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej) szacują, że dotrze on do Ziemi najpóźniej w tę sobotę.
Burze geomagnetyczne przy biegunach
"Koronalne wyrzuty masy wycelowane w Ziemię mogą spowodować fenomen nazywany burzą geomagnetyczną, która ma miejsce wtedy, kiedy CME dostarczają swojej energii do ziemskiej magnetosfery" - napisali w oświadczeniu przedstawiciele NASA.
Amerykańscy meteorolodzy sugerują, że to CME jest w stanie spowodować burze geomagnetyczne w okolicy biegunów Ziemi. To może spowodować np. wystąpienie zórz polarnych.
Zdaniem NASA CME może negatywnie wpłynąć na systemy elektroniczne stosowane w satelitach, a także zaburzyć pracę tych, jakie stosuje się na Ziemi.
Autor: map/jaś / Źródło: space.com