Ogromny teren zalany wodą i rolnicy, którzy obawiają się o swoje uprawy. Problem dotyczy Żuław Wiślanych, a przyczyna powodzi nie jest jednoznaczna. - Melioracja ma swój punkt widzenia, my mamy swój i dzisiaj próbujemy wspólnie ustalić stanowisko, czyja to jest wina - mówi Jerzy Szałach, burmistrz Nowego Stawu.
Na Żuławach Wiślanych panuje bardzo trudna sytuacja hydrologiczna. Po cyklonie Grzegorz, występującej cofce oraz ostatnich intensywnych opadach deszczu kanały melioracyjne w wielu miejscach wystąpiły z koryt. Zalane zostały między innymi nisko położone tereny należące do powiatu malborskiego. Najgorzej jest w Myszewie. Podtopione pola uprawne są również w Ostaszewie i Nowym Dworze Gdańskim.
Podtopione pola uprawne
Mieszkańcy Myszewa już teraz zastanawiają się, czy będą mogli cokolwiek zasiać na wiosnę. Obecnie trwa sezon zbiórki buraków cukrowych. Rolnicy utrzymują się w znacznym stopniu z jego upraw. Jak mówił reporter TVN24 Adam Krajewski, w momencie, kiedy na polach stoi woda zbiór jest praktycznie niemożliwy. Dodał, że istnieje obawa, że w ogóle nie będzie czego zbierać, a buraki zgniją. Co prawda od 48 godzin woda powoli się cofa, jednak nie pozwala to na wjechanie tam z ciężkim sprzętem i prowadzenie wykopek.
- Rzeczywiście jest problem w miejscowości Myszewo, które należy do naszej gminy Nowy Staw. Są to pola, które są zalane wodą po prostu, są to też podtopienia na dużych obszarach, do tej pory nie spotykanych, przynajmniej za moich rządów - skomentował sytuację Jerzy Szałach, burmistrz Nowego Stawu.
Przyczyna do ustalenia
Po godzinie 12 w poniedziałek doszło do spotkania burmistrza Nowego Stawu, miejscowych rolników oraz Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Nowym Dworze Gdańskim. Rozmowy miały na celu ustalenie przyczyny długiego zalegania wody na polach.
Różne zdania na ten temat mają Zarząd Melioracyjny, burmistrz, ale również rolnicy.
- Melioracja ma swój punkt widzenia, my mamy swój i dzisiaj próbujemy wspólnie ustalić stanowisko, czyja to jest wina, a najważniejsze - co zrobić, żeby tę wodę spuścić z pól, żeby udostępnić rolnikom pola do upraw - poinformował burmistrz.
Bardzo możliwe, że przyczyną była niedrożność dużego kanału melioracyjnego - Kanału Panieńskiego. Po rozmowach Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych tymczasowo zdecydował się odmulić i pogłębić obecne kanały. Informację potwierdził również burmistrz Nowego Stawu.
Mam 57 lat i nic takiego nie widziałem
Jak powiedział reporter Adam Krajewski sami rolnicy przyznają, że nawet na położonym nisko obszarze, jakim są Żuławy, nigdy nie pojawiało się aż tak dużo zalań.
- Wylał Kanał Panieński. Po prostu się przelał przez wierzch, woda nie miała gdzie odchodzić - powiedział jeden z miejscowych rolników. Jak podkreślał, stracił uprawę ośmiu hektarów rzepaku. - Żyję 57 lat i nigdy woda z tego kanału nie wypłynęła - dodał.
- Trzy dni temu, kiedy było apogeum to wyglądało to bardzo źle - powiedział mieszkaniec Myszewa. Jak mówi, w poniedziałek woda już zaczęła spadać, był w stanie trochę przekopać swoje pole. - Kiedyś, kiedy kanał podnosił się, chociaż nigdy nie wylał to woda stagnowała tam dwa czy trzy dni i spadała szybciej. Teraz jest to bardzo wolno - dodał.
Rolnicy o niedrożnym kanale
Jak mówił na antenie TVN24 reporter Adam Krajewski, rolnicy uważają, że problem miałyby stanowić prace budowlane przy drodze ekspresowej numer S7, która ma połączyć między innymi Gdańsk z Elblągiem. Dodawał, że w ich opinii przepusty, które odprowadzają wodę m.in do Zalewu Wiślanego mają być niedrożne. Zaznacza, że są one dużo węższe niż używane wcześniej, przez co woda odpływa dużo wolniej.
- Rolnicy stwierdzili, że przyczyną zalania pól jest niedrożny Kanał Panieński. To jest duży kanał, który zbiera wodę z obszaru między innymi gminy Nowy Staw w tym obszarze Myszewa. Twierdzą, że zauważyli niedrożność tego kanału na terenie gminy Nowy Dwór Gdański i jest to w obrębie budowy drogi S7 – przedstawił stanowisko Szałach.
Jak mówił Krajewski, docelowo kiedy droga i nowy most zostaną zbudowane, kanał zostanie zlikwidowany. Wtedy woda będzie spływać swobodnie.
Najważniejsze to udrożnić kanał
Jak powiedział Szałach, sam nie może powiedzieć, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy.
- Najważniejsze, żeby udrożnić ten kanał i żeby te pola przynajmniej częściowo osuszyć. Takiej sytuacji nie mieliśmy nigdy - zaznaczył burmistrz.
Niepokojące oznaki możliwego wystąpienia powodzi pojawiały się na polach w poniedziałek (30 października) w postaci oczek wodnych na polach. W środę woda wylała już z kanału. Na części pól znajdowały się uprawy, inne były przygotowane pod zasiew.
Autor: ao/aw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24