Japońskie "obrazy wiosenne". Śmiała erotyka zawiśnie w muzeum

W Hongkongu będzie można oglądać wysublimowane sceny erotyczne na jedwabiu i papierze sprzed 400 lat. W Kraju Kwitnącej Wiśni nazywane są "shunga" i w śmiałości nie ustępują scenom z osławionej Kamasutry.

Kolekcja licząca 60 sztuk pochodzi z prywatnej kolekcji należącej do antykwariusza Mitsuri Uragamiego.

Obrazy wiosenne

Shunga w dosłownym tłumaczeniu oznacza "obraz wiosenny", zaś samo słwo "wiosna" jest japońskim eufemizmem na seks. Największa popularność shungi przypadła na lata 1600-1868.

Często tworzono je w formie drzeworytów, z których robiono tanie odbitki rozprowadzane po całej Japonii. Były odpowiednikiem współczesnej taniej pornografii, ale istniały także ich eleganckie odpowiedniki - kakemono, malowane bezpośrednio na jedwabiu obrazy. Były przeznaczone dla bogatych kupców i samurajów, zaś ich wartość artystyczna była naprawdę wysoka.

W Japonii się wstydzą

- Zobaczyć wystawę shunga w Japonii jest naprawdę trudno, a to przecież jej ojczyzna. Trwają rozmowy z wieloma muzeami, by wystawić w ich galerii moją kolekcję, ale większość się waha się, w dużej mierze przez pruderyjność. Wstydzą się po prostu powiesić to na ścianach - przyznał szczerze antykwariusz.

Autor: mb\mtom / Źródło: Reuters TV

Czytaj także: