Grupie turystów schodzącej kilka dni temu ze szczytu jednego z pasm górskich w Waszyngtonie ukazał się niesamowity widok. Było to tzw. widmo Brockenu.
Kiedy zaczęło się robić pochmurno, a widzialność spadła, Radka Chapin razem z grupą znajomych postanowiła zakończyć swoją wycieczkę po Górach Tamanos w parku narodowym Mount Rainier w stanie Waszyngton (USA). Turyści szli w dół, kiedy natknęli się na coś, co przykuło ich wzrok - rzadkie złudzenie optyczne znane jako widmo Brockenu nazywane też mamidłem górskim.
Polega ono na zaobserwowaniu własnego cienia na chmurze znajdującej się poniżej obserwatora. Zdarza się, że cień obserwatora otoczony jest tęczową obwódką zwaną glorią, tak jak na zdjęciach Chapin.
Zjawisko obserwowane jest najczęściej w wyższych górach w warunkach, gdy obserwator znajduje się na linii pomiędzy Słońcem a mgłą, która położona poniżej obserwatora odgrywa rolę ekranu. Widmo Brockenu daje ponadto efekt pozornego powiększenia cienia obserwatora.
Po raz drugi
Kilka godzin później turyści - nadal w drodze powrotnej - znów zobaczyli zjawisko.
- Widmo stało się bardziej widoczne, kolorowe, i było rzutowane na chmury bezpośrednio pod nami. To był zapierający dech w piersiach pokaz - powiedziała Chapin.
Zła wróżba
Taternicy uważają, że człowiek, który zobaczy widmo Brockenu, umrze w górach. Przesąd wymyślił w 1925 r. czołowy taternik i alpinista międzywojnia Jan Alfred Szczepański. Ujrzenie zjawiska po raz trzeci odczynia urok i sprawia, że osoba może czuć się w górach bezpiecznie.
Autor: mar/map / Źródło: Radka Chapin, weather.com