Na Atlantyku pojawił się już pierwszy huragan. Otrzymał imię Chris, ale meteorolodzy wolą mówić o nim "zombie". Skąd to nietypowe określenie? Otóż specjaliści twierdzą, że Chris żyje, choć nie powinien.
Pojawienie się Chrisa nad Atlantykiem - początkowo jako tropikalnej burzy - było dla badaczy amerykańskiego National Hurricane Center dużym zaskoczeniem. Uformował się on we wtorkowe popołudnie nad wodami, które nie były wystarczająco ciepłe, żeby mógł się rozwinąć. Ponadto pojawił się na szerokości geograficznej 39,9N (wysokość New Jersey), na której narodziny burz tropikalnych zazwyczaj następują dopiero w sierpniu.
Pierwszy huragan
Pomimo niesprzyjających okoliczności, Chris stopniowo przybierał na sile i w czwartek rano stał się pierwszym huraganem w tym roku na Atlantyku. Huragan-zombie, którego zdaniem m.in. Roba Millera z accuweather.com miało nie być, pobił przy tym rekord.
Od 1851 roku, a więc od czasu kiedy zaczęto rejestrować cyklony na Atlantyku, żadna burza tropikalna nie uformowała się tak daleko na północ o tak wczesnej porze. Poprzednim rekordzistą był Bret - burza, która w 1981 roku powstała na wschód od północnych krańców Karoliny Północnej.
Ponadto Chris stał się trzecią najwcześniejszą formacją tego typu na Atlantyku. Wyprzedziły go tylko burze z 1887 i 1959 roku.
Według NHC żywioł, osiągający w porywach prędkość 120 km/h, nie dotrze do lądu i nie stanowi zagrożenia dla ludzi. Podczas weekendu powinien też znacznie osłabnąć.
Autor: map/mj / Źródło: NASA, accuweather.com, PAP