W Meksyku pada. W poniedziałkową noc deszcz doprowadził do osunięć ziemi. To wszystko za sprawą huraganu Raymond, który według zapowiedzi ekspertów nie uderzy jednak bezpośrednio w ląd.
W nocy z poniedziałku na wtorek na północno-zachodni Meksyk spadła solidna porcja deszczu. Na skutek opadów w Acapulco we wtorek zamknięty był port, nie funkcjonowały również szkoły. Na wzgórzach, które znajdują się za miastem, deszcz doprowadził do osunięć ziemi. Nie ma jednak doniesień o tym, by zniszczenia były poważne.
Za dnia opady mocno straciły na intensywności, wiało też nieszczególnie silnie. Dlatego też mieszkańcom Acapulco wolno było przebywać na plaży.
Jaki jest los Raymonda?
We wtorkowy wieczór czasu polskiego huragan znajdował się 137 km od wybrzeża stanu Guerrero, gdzie leży Acapulco. Od samego miasta dzieliło go 217 km. Huragan, który zatrzymał się w poniedziałek, zaprzestając natarcia nad ląd, nadal stał w miejscu. Jego dalszą wędrówkę - podczas której powinien powoli się wycofywać, a także słabnąć - prognozuje się na środę.
Narodowe Centrum ds. Huraganów w Miami na Florydzie przyznaje na razie Raymondowi kategorię 2. w pięciostopniowej, rosnącej skali Saffira-Simpsona. Wiatr, który towarzyszy żywiołowi, wieje z prędkością 169 km/h. W najbliższym czasie przez Raymonda nadal będzie padać. Suma opadów na wybrzeżu nie przekroczy jednak 30 litrów na metr kwadratowy.
Autor: map/mj / Źródło: Reuters TV