Projekt dwuosobowej misji na Marsa stworzony przez studentów z Politechniki Wrocławskiej znalazł się w finałowej dziesiątce międzynarodowego konkursu Inspiration Mars Student Design Contest. Jeśli Polacy wygrają, wrócą do kraju z czekiem wartym 10 tys. dolarów, a ich pomysł wykorzystają naukowcy z NASA. O tym, co wyróżnia projekt, w porannym programie TVN24 "Wstajesz i weekend" opowiadał Leszek Orzechowski, jeden z twórców misji.
W sierpniu ubiegłego roku Dennis Tito - pierwszy turysta w Kosmosie - ogłosił konkurs na koncepcję dwuosobowej misji kosmicznej na Marsa w 2018 roku.
Zadaniem uczestników było zaprojektowanie misji, która wykona lot wokół Czerwonej Planety bez lądowania, a następnie powróci na Ziemię. Projekt wymagał przygotowania koncepcji zarówno statku kosmicznego i jego wyposażenia, jak i wyboru optymalnej trajektorii lotu, terminarza i ekonomii misji.
Zadaniu sprostało 38 zespołów, wśród których znalazły się trzy ekipy z Polski. Są nimi: Drużyna Mars IV z Politechniki Rzeszowskiej, która zajęła 11 miejsce, WUT Dream Team z Politechniki Wrocławskiej klasyfikujący się na miejscu 13, a także jeszcze jeden zespół z Politechniki Wrocławskiej - Space is More, który znalazł się w finałowej dziesiątce.
500 dni w nieważkości to niesamowite wyzwanie. Wszystko musi być pod kontrolą
W niedzielę w porannym programie "Wstajesz i weekend" jeden z członków drużyny Space is More opowiedział bliżej o swoim projekcie.
Według niego najwięcej trudu podczas planowania tego typu misji sprawia stworzenie warunków, które utrzymają astronautów przy życiu. - Projektując taką misję trzeba brać pod uwagę wszystko, co się może wydarzyć podczas lotu na Czerwoną Planetę - zaznaczył.
Mimo, że misja nie zakłada lądowania, a przelot w okolicy Marsa jest i tak ogromnym wyzwaniem. - Dotąd żaden człowiek nie spędził w Kosmosie jeszcze ponad 200 dni, a tutaj nagle musiałby spędzić ponad 500 dni w stanie nieważkości. To niesamowity problem nie tylko dla fizyczności, ale i dla psychiki. Przy projekcie należy założyć wszystkie te problemy - wyjaśnił.
Zaoferowali przestrzeń, jakiej nikt nie był w stanie zapewnić
To, co wyróżnia projekt, to przede wszystkim spora przestrzeń, którą zaoferowali jedynie studenci Politechniki Wrocławskiej.
- Nasza wizja polega na odważnym założeniu użycia rakiety drugiego stopnia, która ma wynieść misję na Marsa. Po zużyciu paliwa astronauci mieliby się tam wprowadzić. Zaczęliby żyć w pustym zbiorniku po paliwie - poinformował Leszek Orzechowski - Oznacza to, że ograniczamy koszty i zyskujemy ogromną ilość miejsca (około 360 metrów sześciennych) dla astronautów. Inne zespoły oferują znacznie mniejszą przestrzeń, ok. 40 metrów sześciennych - sprecyzował.
Innym mocnym punktem projektu jest innowacyjny pomysł kształtowania samej przestrzeni. - Używamy membran. Na stalowych linach rozwieszamy płaty materiału, które po naprężeniu stają się ścianami, podłogami... i w taki sposób mamy przestrzeń, którą sami możemy zmieniać - dodał.
Najlepsza praca zostanie wykonana?
Polacy zaprezentują swój projekt w finale konkursu, który odbędzie się w kwietniu w Centrum Badawczym NASA im. Josepha Amesa w Stanach Zjednoczonych. Najlepsze rozwiązania zaproponowane przez międzynarodowe zespoły konkursowe mogą zostać uwzględnione w planach prawdziwej misji na Marsa, która wystartuje w styczniu 2018 r.
Zwycięska ekipa otrzyma też czek na 10 tys. dolarów oraz całkowicie opłacony wyjazd na Międzynarodową Konwencję Mars Society w 2014 roku. Miejsca od drugiego do piątego będą honorowane nagrodami w wysokości od 1-5 tysięcy dolarów.
Autor: kt//tka / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: marssociety.org