20 lutego 1962 r. już 5 minut i 44 sekundy po starcie, Glenn opisywał: "Tu Friendship 7. Widzę wyraźny grzbiet, wielki układ chmur z powrotem w kierunku Przylądka. Piękny widok ".
Trzy godziny poźniej, na początku trzeciego okrążenia,
3 okrążenia, 4 zachody, 5 godzin
Chmury jak żarówki
W późniejszym raporcie astronauta wspomniał, że zaskoczyło go to, jak duże obszary Ziemi przykrywają chmury. Rozróżniał nawet ich typy. Pisał, że łatwo rozpoznał miasta: Nowy Orlean, Charleston czy Savannah, odróżniał też rzeki i jeziora.
Bardzo spodobał mu się widok okolic El Paso: różne kolory pustyni i zirygowane obszary na północ od miasta. Podziwiał także burzowe błyskawice przy wschodnim wybrzeżu Afryki. "Naukowcy z biura pogodowego zastanawiali się, czy błyskawice są widoczne po nocnej stronie [globu - red.]. Zdecydowanie tak... Widać je przeskakujące pomiędzy chmurami, ale najpiękniejsze są te błyskające wewnątrz chmur, które wtedy wyglądają jak żarówki" - pisał.
"To całkiem interesujące"
Po tym, jak zakończył lot w wodach Oceanu Atlantyckego w pobliżu Grand Turk Island, Glenn podsumował swą podróż: - To był całkiem niezły dzień. Nie jestem pewien, co można powiedzieć o dniu, w ciągu którego oglądasz cztery piękne zachody słońca, ale to całkiem interesujące.
Pół wieku później tej rocznicy nikt w Ameryce przesadnie nie świętuje. Całe obchody to tylko spotkanie ówczesnych pracowników NASA z bohaterem tamtych wydarzeń, Johnem Glenem. Dlaczego? Zobacz materiał przygotowany przez reporterów "Polski i Świata" TVN24.
Autor: js/rs / Źródło: NASA, TVN24