Amerykanie pytają: w jakim stanie jest Zatoka Meksykańska ponad dwa lata po tym, jak zalała ją plama ropy wielkości stanu Delaware? Opinie są różne. Rządowi specjaliści uważają, że ekosystem regeneruje się zaskakująco szybko, ekolodzy z Greenpeace twierdzą, że jest wręcz przeciwnie. Nie brakuje też badaczy, którzy są ostrożni w ocenianiu skutków katastrofy.
Amerykanie zastanawiają się, czy dwa lata po eksplozji platformy wiertniczej Deepwater Horizon, którą określa się mianem największej katastrofy ekologicznej w USA, Zatoka Meksykańska "dochodzi do siebie". Kiedy 20 kwietnia 2010 roku na platformie wiertniczej doszło do wybuchu, który spowodował pożar, a następnie wyciek ropy o powierzchni ok. 6,5 tys km kw., nikt nie wierzył, że lokalne wody "odżyją".
Są zadowoleni
Pięć miesięcy po tragedii administracja prezydenta USA Baracka Obamy opublikowała szczegółowy plan "rehabilitacji" wód Zatoki Meksykańskiej. Ponad rok po tym, jak go wdrożono, wielu Amerykanów jest zadowolonych z wyników prac.
- Regeneracja postępuje lepiej niż moglibyśmy przypuszczać - przyznał James Morris, biolog z University of South Carolina oraz członek powołanego przez kongres komitetu National Research Council, którego celem była ocena wpływu wycieku na ekosystem Zatoki. - Obawy większości, że ekosystem się załamie, nie spełniły się - dodał.
Morris zaznaczył także, że rybołówstwo w Zatoce Meksykańskiej odrodziło się niespodziewanie szybko. Podkreślił też, że członkom NRC udało się dokonać ciekawego odkrycia - w lokalnych wodach wzrosła populacja ryb drapieżnych, a zmalała liczba ich ofiar.
- Stało się tak, ponieważ nikt nie odławiał drapieżników ze skażonych terenów, przez co mogły one swobodnie żyć i polować - powiedział.
Ryby chorują i umierają
Nie wszyscy widzą jednak kwestię odradzania się Zatoki Meksykańskiej tak różowo jak Morris. Aktywiści Greenpeace podkreślają, że zewsząd dochodzą ich niepokojące sygnały.
- Widzimy jak chorują i umierają delfiny, a mniejsze ryby są dziesiątkowane przez choroby skrzeli. Ryby żyjące w głębinach Atlantyku mają uszkodzone narządy i tkanki - alarmują przedstawiciele organizacji.
Jeszcze nie czas
Są też tacy, którzy uważają, że dwa lata to za mało, żeby móc stwierdzić, czy katastrofa będzie miała długotrwały wpływ na stan Zatoki Meksykańskiej.
- Tak naprawdę nie wiemy, jakie skutki eksplozji występują w wodach głębinowych, ponieważ prawie nie znamy zachodzących tam procesów - mówi Gary Cherr z UC Davis Bodega Marine Laboratory.
Cherr i jego koledzy - w tym wybitnej klasy oceanografowie i ekotoksykolodzy - zgodnie twierdzą, że potrzeba więcej czasu na zrozumienie, jak działa ekosystem w niewielkiej odległości od dna oceanicznego. Potem przyjdzie czas na określenie faktycznych skutków katastrofy.
Autor: map/rs / Źródło: scientificamerican.com