Za niespełna miesiąc, 5 sierpnia, "Ciekawość" (ang. Curiosity) ma wylądować na Marsie. Łazik gabarytów Mini Coopera - największy, jaki kiedykolwiek wysłano w kosmos - opadnie na powierzchnię Czerwonej Planety w zupełnie wyjątkowy sposób, po czym zacznie badać, czy panujące tam warunki sprzyjają życiu.
Ważący tonę sześciokołowy wehikuł, który w listopadzie 2011 roku został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną przez rakietę Atlas 5, ma m.in. zbadać - za pomocą zaawansowanych narzędzi - czy Czerwona Planeta kiedykolwiek będzie się nadawała do zamieszkania.
Zanim jednak marsjańskie laboratorium wielkości Mini Coopera zacznie działać pełną parą, "Curiosity" musi w jednym kawałku dotrzeć na miejsce - do krateru Gale. Pomóc mu w tym ma unikalny, nigdy wcześniej niezastosowany system.
Otworzy się spadochron
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już 5 sierpnia łazik wejdzie w atmosferę Marsa i będzie przemierzał ją z gigantyczną prędkością. Żeby nie rozbił się o powierzchnię Czerwonej Planety, na wysokości 11 km otworzy się spadochron o średnicy 16 metrów, który znacząco spowolni proces lądowania. Kiedy wehikuł znajdzie się 20 m nad powierzchnią, rozpocznie się opuszczanie go za pomocą kabli łączących "Ciekawość" z pojazdem kosmicznym, będącym nośnikiem wehikułu.
Na 12 sekund przed lądowaniem wysuną się koła "Ciekawości", a kiedy czujniki pokażą badaczom pracującym przy projekcie, że łazik jest już na miejscu, kable zostaną zerwane, a rakieta odleci i ulegnie zniszczeniu w bezpiecznej odległości.
"Siedem minut strachu"
Cały proces lądowania ma zająć siedem minut, które badacze NASA nazywają "siedmioma minutami strachu". Jeśli "Ciekawości" (i badaczom NASA) uda się je przeżyć, rozpocznie się trwający marsjański rok (23 ziemskie miesiące) okres badań powierzchni i atmosfery Czerwonej Planety oraz warunków do życia panujących na Marsie.
Autor: map/mj / Źródło: NASA, Huffington Post