Cały dok dryfował na Hawajach

Japoński dok na Hawajach
Japoński dok na Hawajach
Hawajscy rybacy odkryli duży dok dryfujący po Pacyfiku nieopodal wysp. Po oględzinach okazało się, że to prawdopodobnie kawałek japońskiego portu. Przyniosły go morskie prądy półtora roku po katastrofalnym trzęsieniu ziemi i tsunami w Japonii.

Od mniej więcej roku do zachodnich wybrzeży USA i Kanady docierają japońskie śmieci, czyli to, co gigantyczne fale tsunami zabrały do morza w marcu 2011 r. Znaleziono m.in. piłkę do gry, motor Harley Davidson, czy zbędne i zużyte przedmioty. Był nawet 22-metrowy fragment nabrzeża osiadły na plaży w amerykańskim stanie Oregon.

Tym razem śmieci przywędrowały do Hawajów. Odkryli je tamtejsi rybacy, 48 km na północ od drugiej co do wielkości wyspy archipelagu - Maui.

Podpłynęli blisko doku, ponieważ wokół dużych struktur dryfujących w morzu często zbierają się ławice ryb. Jeden z rybaków postanowił go spenetrować. Okazało się, że na platformie stoi pal z informacją napisaną w języku japońskim. Co ciekawe, znajdowały się na niej wciąż podłączone elektryczne skrzynki.

Rybacy poinformowali o znalezisku straż przybrzeżną. Trwa teraz ustalanie, czy platforma rzeczywiście pochodzi z Japonii i czy została porwana przez fale tsunami.

Trzęsienie ziemi

11 marca Japonię nawiedziło trzęsienie ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera. Wstrząsy wywołały gigantyczną falę tsunami. W elektrowni atomowej Fukushima I powódź spowodowała najpoważniejszy wypadek nuklearny od czasów katastrofy w Czarnobylu. Na skutek trzęsienia i tsunami zginęło lub zaginęło co najmniej 21 tys. osób.

CZYTAJ RAPORT O TRZĘSIENIU ZIEMI W JAPONII

Autor: mm/ŁUD / Źródło: Reuters TV

Czytaj także: