Nie Nowy Jork, a stan Massachusetts został najbardziej poszkodowany w wyniku burzy śnieżnej Juno, która szaleje nad USA. Miejscami zarejestrowano tam rekordowy opad śniegu (około 90 cm). Problemem stał się również silny wiatr i potężne fale, które zmusiły część mieszkańców do ewakuacji. Niestety nie obyło się też bez ofiar. Pogoda przyczyniła się do śmierci dwóch osób.
- Kiedy się obudziłem. spodziewałem się końca świata. Wyszedłem na zewnątrz i nic się nie działo. Tu miała być jakaś burza śnieżna? - przyznał w rozmowie z reporterem CNN jeden z mieszkańców Nowego Jorku. - Tyla hałasu o nic - stwierdził inny. I dodał przy tym, że "z perspektywy czasu to było przesadą".
Apogeum śnieżyc miało nastąpić w nocy z poniedziałku na wtorek, dlatego we wtorek nowojorczycy pozostali w swoich domach. - Dostawałam od znajomych zdjęcia pustych wagonów metra – relacjonowała Gina Amama, mieszkanka Nowego Jorku. - Po południu wiał większy wiatr i padał śnieg. Ale o północy było już spokojnie. Generalnie Nowy Jork był dzisiaj sparaliżowany - dodaje.
"Lepiej zapobiegać niż leczyć"
Rzeczywiście, od kilku dni amerykańska narodowa służba meteorologiczna National Weather Service wydawała mnóstwo ostrzeżeń. Meteorolodzy, którzy zazwyczaj są powściągliwi w głoszeniu teorii o nadchodzącej zagładzie ze strony pogody, tym razem nie szczędzili słów, by zadbać o bezpieczeństwo ludności.
To niestety nie wróży najlepiej w perspektywie dalszej współpracy społeczeństwa i ekspertów od pogody. Istnieje ryzyko, że jeśli pojawi się zagrożenie ze strony kolejnej śnieżycy, czy innego zjawiska pogodowego, mieszkańcy zlekceważą ostrzeżenia.
Z kolei władze podkreślają, że podjęte środki przynoszą teraz więcej korzyści. Można na przykład bez problemu i w znacznie szybszym tempie odśnieżać ulice. - Lepiej zapobiegać niż leczyć - powiedział podczas konferencji prasowej Bill de Blasio, burmistrz Nowego Jorku. Przy czym zaznaczył, że "to będzie szybki powrót do normalności". Zakaz podróży po ulicach Nowego Jorku został zniesiony we wtorek.
Około 90 cm śniegu
Jaki więc kształtuje się dotychczasowy bilans zapowiadanego "końca świata"? W Nowym Jorku zanotowano od niecałych 25 cm śniegu na stacji pomiarowej w Central Parku do 75 cm na stacji pomiarowej w Long Island. Wcześniej, prognozy sugerowały, że w Nowym Jorku spadnie nawet 90 cm białego puchu.
Najgorsza sytuacja panuje w stanie Massachusetts. Najwyższą sumę opadu zarejestrowano w Lunenburgu. Spadło tam 90 cm śniegu. W Bostonie odnotowano nieco ponad 60 cm. Juno - jako rekordowa burza śnieżna - zapisze się w historii Worcester (Massachusetts), gdzie w ciągu jednego dnia (27.01) pojawiło się prawie 80 cm śniegu (ogółem 90 cm). W nocy z wtorku na środę władze stanu zakazały podróży samochodem. W środę rano po Bostonie można było przemieszczać się jedynie komunikacją miejską i metrem. Choć i tam spodziewano się sporych utrudnień. W stanie Massachusetts nadal kilkanaście tysięcy odbiorców pozostaje bez prądu.
Ewakuacje i ofiary pogody
W rzeczywistości nie tylko śnieg jest największym zagrożeniem, ale również wiatr (w porywach do 80-120 km/h) i - w miejscowościach położonych wzdłuż Wschodniego Wybrzeża - lokalne powodzie. Wysokie fale najwięcej szkód wyrządziły w przybrzeżnych rejonach Marshfield, Sandwich i Scituate (Massachusetts). Woda zalała co najmniej 11 domów. Policja wezwała mieszkańców do ewakuacji. W rejonie Nowej Anglii pogoda nie prędko się poprawi. Prognozowane są kolejne opady śniegu.
Niestety nie obyło się bez ofiar. Pogoda przyczyniła się do śmierci dwóch osób. Policja w Trumbull (Connecticut) poinformowała, że pewien 80-latek zasłabł podczas odśnieżania. Mężczyzna został natychmiast przetransportowany do szpitala, gdzie zmarł. Ofiarą jest również nastolatek, który ślizgał się po ulicach przedmieść Nowego Jorku i uderzył w słup.
"Zwykła zima"
W poniedziałek wiele regionów Wschodniego Wybrzeża było sparaliżowanych. Tego dnia władze miasta apelowały do mieszkańców Nowego Jorku o nieopuszczanie domów. Większość zastosowała się do zaleceń. Wcześniej mieszkańcy Nowego Jorku zrobili zapasy, w razie gdyby śnieżyca była na tyle potężna, że uwięziłaby wiele osób w domach. Nowojorczycy przejęli się ostrzeżeniami, większość z nich pozostała w domach.
- Tu gdzie mieszkam, na Brooklynie, panuje taka zwykła zima - opowiada Amama, jedna z mieszkanek Nowego Jorku. - Drogi są czarne - dodaje z uśmiechem.
Puste ulice, zamknięte szkoły
Najsilniejszy atak burzy śnieżnej na Wschodnim Wybrzeżu miał nadejść w nocy z poniedziałku na wtorek. Około północy czasu lokalnego (godz. 6 w Polsce) śnieg jeszcze nie padał, ale wiał już bardzo silny, zwiastujący nadchodzącą śnieżycę wiatr. Oczekiwano, że w Nowym Jorku spadnie do wtorku rano nawet około 90 cm śniegu.
We wtorek wczesnym rankiem na Manhattanie padał lekki śnieg. Na skutek wprowadzenia zakazu ruchu samochodów, ulicami jeździły głównie pługi śnieżne. Zapanowała niezwykła cisza; oprócz zwykłego zgiełku ruchu ulicznego zabrakło też odgłosów przelatujących nad miastem samolotów - podawali korespondenci agencji AP z Nowego Jorku.
Ponad 7,7 tys. przylotów i odlotów z lotnisk na północnym wschodzie USA odwołano z powodu warunków pogodowych, a wiele z nich przełożono aż na środę.
Poprzedniego dnia lekcje w szkołach skończyły się wcześniej, a wiele firm pozwoliło swym pracownikom szybciej wrócić do domu. Nieczynne były siedziby rządowych organizacji, podobnie jak teatry na Broadwayu. O godz. 23 przestało działać nowojorskie metro, nie jeździły autobusy, pozamykano mosty ma Manhattanie.
Na Wall Street nowojorska giełda działała w poniedziałek bez zakłóceń; zapowiedziano, że tak samo będzie we wtorek.
Miasta na Wschodnim Wybrzeżu postawiły w stan gotowości pługi śnieżne i solarki; w całym regionie w gotowości były też służby Gwardii Narodowej.
Historyczny front śnieżny?
Państwowa Służba Meteorologiczna określiła w poniedziałek 26 stycznia zbliżający się śnieżny front burzowy - nazywany Juno - jako "historyczny" i przewidywała, że szczególnie narażony jest rejon metropolii nowojorskiej.
Burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej, że "może to być największa burza śnieżna w historii tego miasta". Dodał, że spodziewane są potężne utrudnienia w komunikacji drogowej i lotniczej, i zalecił mieszkańcom Nowego Jorku powstrzymanie się od podróży samochodem.
- Musimy być przygotowani na coś gorszego niż widzieliśmy dotychczas - powiedział de Blasio. - Wszyscy, którzy nie muszą, nie powinni opuszczać domów od popołudnia w poniedziałek - dodał.
Najobfitsze dotąd opady śniegu w Nowym Jorku zanotowano podczas burzy śnieżnej 1 i 12 lutego 2006 roku. Spadło wtedy 68 cm śniegu. Tym razem w Nowym Jorku miało spaść do 90 cm śniegu.
Autor: mab,pw,AD/map,kt,mk / Źródło: PAP, Reuters TV, ENEX, weather.com, CNN