Tegoroczne katastrofy naturalne do końca sierpnia pochłonęły już 35 mld dol. z kieszeni amerykańskich podatników. Łącznie Stany Zjednoczone nawiedziło 10 katastrof naturalnych, a agencja NOAA całkowity rozmiar strat w 2011 r. szacuje na 175 mld dol.
Nie tylko ostatni huragan Irene przysporzył Amerykanom zmartwień. W ciągu tego roku kraj został dotknięty ponad 37 stopniowymi upałami, suszami, pożarami, pięcioma tornadami, wylaniem dwóch wielkich rzek (Missouri i Mississippi) oraz śnieżycami.
Łącznie Stany Zjednoczone nawiedziło od stycznia br. 10 katastrof naturalnych. To nowy, smutny rekord. Dotychczasowym rekordowym rokiem pod względem ich liczby był 2008. Wówczas kraj został dotknięty ośmioma kataklizmami.
Fortuna na naprawę pogodowych fanaberii
Katastrofy naturalne kosztują amerykańską administrację prawdziwą fortunę. Szacuje się, że od 1980 roku przeznaczono na ten cel ponad 750 mld dolarów.
Gromadzeniem danych na temat rozmiarów katastrof naturalnych zajmuje się amerykańska National Climatic Data Center. Na przestrzeni trzech ostatnich dekad, miejsc, gdzie wystąpiły katastrofy naturalne, których skutki przyniosły straty większe niż miliard dolarów jest całe mnóstwo.
Na przestrzeni 30 lat Ameryka została dotknięta 109 takimi katastrofami naturalnymi. W ostatnich latach powodują one coraz większe straty.
Według klimatologa, prof. Zbigniewa Kundzewicza, ma to związek z globalnymi zmianami klimatycznymi. Jedna z hipotez wysuwanych przez naukowców wskazuje na przyczyny wzrostu liczby huraganów. Cieplejszy ocean oraz cieplejsze powietrze powodują, że nagromadzona energia musi się rozładować. Jeśli woda w oceanie jest bardzo ciepła, to może skutkować powstaniem cyklonu tropikalnego.
Winny człowiek?
Amerykańska część Oceanu Atlantyckiego oraz Morze Karaibskie to rejon, na którym te zjawiska pojawiały się od zawsze. Sezon huraganów oraz burz tropikalnych trwa tam od 1 lipca do 30 listopada. Mieszkańcy najbardziej narażonych na ich niszczycielskie działanie terenów wiedzą o tym i są przygotowani na najgorsze. - Zmiany klimatu wpływają na wzrost ryzyka powstawania katastrof naturalnych. Zwiększa się jednak nie tyle ich ilość, co intensywność – mówi Kundzewicz. Dotyczy to nie tylko Stanów Zjednoczonych. Wiele wskazuje na to, że huragany są o wiele mocniejsze – dodaje. Nie można wykluczyć, że jednym z czynników odpowiedzialnych za taki stan rzeczy, jest działalność człowieka. - Różni naukowcy mają różne poglądy. Niektórzy uważają, że straty spowodowane przez naturę są większe, ponieważ ludzie zasiedlają coraz większe powierzchnie, dawniej nie zamieszkałe. Już wcześniej były one nawiedzane przez powodzie i huragany, jednak nie było tam człowieka – twierdzi klimatolog.
Autor: usa//kdj / Źródło: Dział Dokumentacji i Analiz TVN24; Ncdc.noaa.gov