Władze japońskiej prefektury Yamaguchi informują o złapaniu i zabiciu "członka gangu" małp terroryzujących od tygodni okolicę.
Zabity 50-centymetrowy samiec makaka japońskiego został złapany we wtorek na terenie szkoły średniej przez wyspecjalizowanego myśliwego. Najpierw został obezwładniony zastrzykiem, a następnie - po potwierdzeniu, że to osobnik odpowiedzialny za ataki na ludzi - uśpiony.
Według "Daily Mail", do pierwszych ataków doszło w okolicach 8 lipca. Od tego czasu trwają poszukiwania małp. Incydentów zaczęło jednak przybywać - zgłoszono ich co najmniej 49 - wiele z nich zakończyło się zranieniem lub pogryzieniem. "Odnotowujemy kolejne ataki, dlatego kontynuujemy poszukiwania innych członków gangu" - poinformował agencję AFP przedstawiciel lokalnego wydziału rolnictwa. "Świadkowie zgłaszają osobniki różnych rozmiarów. Ale nawet po odłowieniu małp dostajemy informacje o kolejnych atakach" - dodaje.
ZOBACZ TEŻ: Seria ataków rekinów na plażach w pobliżu Nowego Jorku. Pięciu rannych w ciągu dwóch tygodni
Makaki można spotkać w wielu miejscach Japonii, w części regionów są postrzegane jako szkodniki. Zdarza się, że potrafią wejść do domostw. Jednak, jak zauważa BBC, ataki dotąd nie były częste. "Początkowo atakowane były tylko dzieci i kobiety. Ostatnio celem małp są również osoby starsze i dorośli mężczyźni" - mówi urzędnik cytowany przez portal. Małpy wchodziły m.in. do pokoju zamieszkiwanego przez 4-letnią dziewczynkę, wtargnęły też do sali miejscowego przedszkola.
Jak dodaje BBC, makaki japońskie niegdyś były zagrożonym gatunkiem, ostatnio jednak ich populacja znacznie się zwiększyła.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock