Kompletnie pijany 20-latek zabrał znajomemu samochód, przejechał nim około 300 metrów, po czym zawisł na skarpie. Gdy właściciel dobiegł do auta, zaczęło płonąć. Do zdarzenia doszło niedaleko Człuchowa (woj. pomorskie).
W piątek około godz. 20 właściciel auta widział, jak jego daewoo matiz odjeżdża spod domu. Wybiegł i zobaczył, że kilkaset metrów dalej auto zjechało na pobocze i zawisło na skarpie. Kiedy mężczyzna dobiegł do samochodu, w środku zobaczył dobrze znanego sobie 20-latka - Rafała Ł.
2,5 promila we krwi
- Wyciągnął go z tego samochodu i w tym momencie samochód zaczął się palić. Policjanci zatrzymali mężczyznę, okazało się że jest nietrzeźwy, miał ponad 2,5 promila alkoholu we krwi - mówi Sławomir Gradek z człuchowskiej policji.
Mimo prób ugaszenia pożaru, samochód doszczętnie spłonął. Właściciel wycenił straty na około 3,5 tys. zł. 20-latek trafił do policyjnego aresztu. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzuty kradzieży i prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md/zp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Policja Człuchów