Sąd Okręgowy w Gdańsku utrzymał wyrok sądu rejonowego - 7 lat więzienia i 200 tys. zł zadośćuczynienia - dla sprawcy wypadku, w którym zginęło dziecko, a rodzice zostali ranni. Obrona apelowała o zmniejszenie kary o połowę.
W apelacji obrona wskazywała m.in. na dotychczasową niekaralność oskarżonego, 29-letniego Przemysława W., dobrą opinię, jaką wystawili mu m.in. pracodawcy i sąsiedzi, a także fakt, że oskarżony sam ma rodzinę, w tym małe dziecko. Obrońca wnosił o obniżenie kary do 3,5 roku więzienia, 100 tys. zł zadośćuczynienia oraz 5 lat zakazu prowadzenia pojazdów (sąd rejonowy wymierzył 10-letni zakaz).
Prokuratura wnosiła o utrzymanie w mocy wyroku sądu rejonowego.
„To kara sprawiedliwa”
Uzasadniając wyrok, sędzia Iwona Błaszczyk-Sobczyk przyznała, że kara, jaką wymierzono oskarżonemu, jest surowa. Przypomniała, że najwyższy możliwy wymiar kary za przestępstwo, którego dotyczyła sprawa, to osiem lat więzienia. - Kara jest surowa, ale o rażącej surowości nie można tutaj mówić. To kara sprawiedliwa - oceniła.
Sędzia zaznaczyła też, że - jak wynika z ustaleń sądu rejonowego - oskarżony zdawał się nie przywiązywać dużej wagi do zasad ruchu drogowego i zasad zdrowego rozsądku. - Skutki są nieodwracalne - powiedziała sędzia. - Nie może być przyzwolenia na brawurę - dodała i zaznaczyła, że pokrzywdzeni, idąc chodnikiem, na który wjechał sprawca, mieli prawo czuć się bezpiecznie.
Ustosunkowując się do argumentu obrony, że w efekcie długoletniego więzienia ucierpi 4-letnie dziecko oskarżonego, sędzia powiedziała: - Także tamto dziecko było u progu życia i nie ma szans, aby stać się dorosłym. Przypomniała, że - przy odpowiednim zachowaniu - oskarżony ma szansę wyjść z więzienia wcześniej niż po siedmiu latach.
Także wysokość zadośćuczynienia sędzia uznała za odpowiednią, podkreślając, że oskarżony jest młodym i zdrowym człowiekiem.
Wyrok w tej sprawie jest prawomocny.
Napisał list do pokrzywdzonej rodziny
We wtorek w trakcie rozprawy apelacyjnej Komorowski podnosił przed sądem, że orzeczona przez sąd rejonowy kara jest "rażąco niewspółmierna", nie tylko ze względu na dotychczasową niekaralność i dobrą opinię o oskarżonym, ale też dlatego, że mężczyzna przyznał się do winy i wyraził szczery żal.
Obrońca przypomniał m.in., że oskarżony skierował do pokrzywdzonej rodziny list z przeprosinami.
„Nie naprawię tego, choćbym chciał”
W trakcie mowy obrońcy oskarżony Przemysław W. płakał. Poproszony przez sąd o zajęcie stanowiska powiedział, że żałuje wypadku. - Nie naprawię tego, choćbym chciał. Proszę o drugą szansę - powiedział mężczyzna i zadeklarował pomoc dla pokrzywdzonej rodziny. Na ogłoszenie wyroku mężczyzna nie został doprowadzony do sądu.
Po ogłoszeniu decyzji sądu obrońca Michał Komorowski powiedział dziennikarzom, że gdy otrzyma pisemne uzasadnienie wyroku rozważy ze swoim klientem możliwość wniesienia kasacji.
Wjechał w spacerującą rodzinę
Do wypadku doszło w Sylwestra 2011 r. w Straszynie (Pomorskie) na drodze wojewódzkiej nr 222. Kierujący autem alfa romeo 29-latek wpadł w poślizg i wjechał na chodnik, uderzając od tyłu w spacerującą pięcioosobową rodzinę.
Badanie alkomatem wykazało, że Przemysław W. miał 0,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Samochód jechał ok. 100 km/h, gdy dozwolona prędkość wynosiła 50 km/h.
Zmarł 6-letni chłopiec
W wyniku odniesionych obrażeń w szpitalu zmarł 6-letni chłopiec. Dwójka pozostałych dzieci, poza otarciami skóry, wyszła z wypadku bez szwanku. Rodzice doznali licznych złamań. 47-letni ojciec rodziny miał m.in. złamany kręgosłup: z zawodu był szkutnikiem, a wypadek uniemożliwił mu dalszą pracę w tym zawodzie.
Autor: ws/roody / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24