Ktoś nagrał, jak przecina gilotyną małego kota, i umieścił drastyczne nagranie w internecie. Film trafił do OTOZ Animals, które o sprawie powiadomiło policję. - Poziom bestialstwa poraża - komentują obrońcy zwierząt i zapowiadają, że będą walczyć o najwyższy wymiar kary dla sprawców. Policja weryfikuje nagranie i próbuje ustalić autora.
W ubiegły piątek (23 lutego) na numer telefonu Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt smsem wpłynęło nagranie, na które na jednej z grup na Facebooku natknęła się internautka. Widać na nim oprawców pastwiących się nad małym kotem. Kobieta ściągnęła film i skopiowała link do profilu mężczyzny, który go zamieścił i przesłała organizacji. Film po kilku minutach ktoś usunął.
Przecięli kota na pół
Nagranie - jak podkreśla inspektorka OTOZu Barbara Dulęba jest bardzo drastyczne. Z tego też powodu organizacja nie opublikowała go na swoim profilu, upubliczniła jedynie kadr.
Film - jak relacjonuje nasza rozmówczyni - trwa 50 sekund. - Najprawdopodobniej są na nim trzy osoby. Jedna trzymała kota kleszczami za ogon lub tylne łapy, druga nagrywała, a trzecia obsługiwała gilotynę. Kot był powieszony głową do dołu w stronę tej gilotyny. Nakierowali go tak, aby połowa zwierzęcia przez nią przeszła i ją opuścili - relacjonuje Dulęba. Towarzyszył temu śmiech kilku osób. Na końcu nagrania - jak relacjonuje inspektorka - wyświetlił się napis w języku polskim: "Ma ktoś kotka do oddania?".
Kot konał w męczarniach
Zwierzę konało w ogromnych męczarniach. - Niestety, musiałam obejrzeć to nagranie kilka razy i jest ono potwornie drastyczne. Musiało zostać zarejestrowane w Polsce, bo wyraźnie słyszę na nim, jak oprawcy, którzy pastwią się nad zwierzęciem, mówią po polsku "kici, kici" - relacjonuje Barbara Dulęba.
Jak dodaje, na profilu mężczyzny, który umieścił je w mediach społecznościowych, miała widnieć informacja, że pochodzi z Zamościa.
Nagranie - jak relacjonuje Dulęba - najprawdopodobniej zostało zarejestrowane w piwnicy bądź na strychu, lub w innym pomieszczeniu, w którym nie ma okien. Inspektorki, które je oglądały, w tle dostrzegły też czarny worek, a w nim prawdopodobnie transporter z innym kotem.
- Nie wiemy, ile zwierząt te osoby skrzywdziły. Być może kot z nagrania nie jest pierwszy. Po nagraniu widać, że byli przygotowani do tego, co zrobili - wskazuje.
I dodaje: - Od lat pracuję na rzecz zwierząt, od 11 związana jestem z OTOZ-em i widziałam różne rzeczy, natomiast w tym przypadku poziom bestialstwa sprawców poraża. Na filmie słychać ich śmiech, im dręczenie tego kota ewidentnie sprawiało sprawiało satysfakcję.
Policja weryfikuje film
Po otrzymaniu filmu OTOZ niezwłocznie złożyło zawiadomienie do organów ścigania.
- Nie wiemy, ile zwierząt zostało skrzywdzonych przez tych sadystów, jednak podejmiemy wszelkie środki, aby doprowadzić ich przed sąd - komentuje Ewa Gebert, prezeska OTOZ Animals. - Jako oskarżyciel posiłkowy w sprawie będziemy walczyć o najwyższy wymiar kary - dodaje.
Postępowanie w sprawie drastycznego nagrania prowadzi policja z Wejherowa. Śledztwo najprawdopodobniej będzie prowadzone w kierunku uśmiercenia kota i rozpowszechnienia wideo. - Musimy zweryfikować, czy ten film został udostępniony w internecie pierwszy raz, czy być może był już wielokrotnie przekazywany i ktoś go teraz zauważył - wyjaśnia aspirant sztabowa Anetta Potrykus, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Wejherowie.
Sprawcy grozi więzienie
Policja będzie też weryfikować, czy został on nagrany w Polsce czy za granicą.
- Jeżeli okaże się, że film został zarejestrowany w Polsce i ma związek z osobą, która zamieściła ten filmik, będziemy dążyć do ukarania tej osoby - zapewniła policjantka.
Za znęcanie się nad zwierzęciem grozi do trzech lat więzienia. Osobie lub osobom, które znęcają się ze szczególnym okrucieństwem, grozi do pięciu lat więzienia.
Wyroki w zawieszeniu
OTOZ podkreśla, że choć w Polsce zapada coraz więcej skazujących wyroków za znęcanie się nad zwierzętami, zasądzane kary - zdaniem organizacji - wciąż są "zbyt łagodne".
I przywołuje raport "Bezkarni. Przestępstwa przeciwko zwierzętom" przygotowany przez Fundację Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż, z którego wynika, że w latach 2016-2021 za przestępstwa przeciwko zwierzętom na ogół wymierzano karę pozbawienia wolności w wymiarze od czterech do sześciu miesięcy, a za działanie ze szczególnym okrucieństwem od siedmiu do 12 miesięcy. Przy czym w większości przypadków, bo aż w ponad 70 procent spraw, wykonanie wyroków było zawieszane na okres próby.
Czytaj też: Widok szokował, koty były skrajnie zaniedbane". Było ich tam ponad 140, nie wszystkie udało się uratować
Chcą zmiany przepisów
- Czy to kara adekwatna za bezwzględne i niehumanitarne postępowanie sprawców wobec bezbronnych, czujących istot? W żadnym razie! Dlatego konieczna jest zmiana przepisów - alarmują działaczki OTOZ-u.
Przede wszystkim - jak zwracają uwagę obrońcy zwierząt - konieczne jest zwiększenie przewidzianego ustawą maksymalnego wymiaru kary za znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. - W drastyczny sposób uświadamia to nagranie pokazujące pozbawienie życia kota przy użyciu gilotyny - podkreślają.
Chcą też wprowadzenia odpowiedzialności karnej dla osób działających także w zamiarze ewentualnym.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock