W Gdyni zaczęła w sobotę obowiązywać uchwała krajobrazowa. Ale na razie niewiele się zmieniło, bo nie ma jednostki, która mogłaby kontrolować nielegalne nośniki i nakładać kary. Takim organem ma zostać Zarząd Dróg i Zieleni, ale zanim to się stanie, minie co najmniej kilka tygodni. Sekretarz Miasta Gdyni przekonuje, że do czasu powołania specjalnej jednostki nakładanie kar jest również w kompetencji prezydenta miasta. Jak widać na ulicach Gdyni, to nie odstrasza reklamodawców. Gdynia nie skorzystała z praktyki działania miast, w których uchwały krajobrazowe zostały wprowadzone skutecznie.
Uchwała krajobrazowa obowiązuje już w Gdańsku i Sopocie. Teraz dołączyła Gdynia. W weekend minął roczny okres przystosowawczy, więc teoretycznie billboardy powinny znikać z ulic miasta.
Ale nie wszystkie znikną. Nie ma jednostki, która egzekwowałaby nowe przepisy.
- Takim organem penalizującym będzie Zarząd Dróg i Zieleni. Potrzebna jest jeszcze dodatkowa uchwała i dodatkowe uprawnienia w Zarządzie Dróg i Zieleni, żeby to mogło się odbyć - tłumaczy Bartłomiej Austen, wiceprezydent Gdyni. - Mamy tę uchwalę już przygotowaną i na następnej sesji Rady Miasta będziemy oczekiwać od Rady Miasta, żeby nam to umożliwiła i przyjęła uchwałę - dodaje.
Wiceprezydent: mamy pewien żal do poprzedniej ekipy
Prace nad uchwałą krajobrazową w Gdyni rozpoczęły się w 2015 roku. Dokument został przyjęty przez radnych w czerwcu 2021 roku, jednak obowiązywał tylko dwa miesiące i został uchylony. Nowa uchwała została przegłosowana przez radnych pod koniec sierpnia 2023 roku. Okres przystosowawczy na likwidację reklam został ustalony na rok. Uchwała krajobrazowa weszła więc w życie w sobotę 12 października.
- Na pewno pewien żal możemy mieć do poprzedniej ekipy, dlatego że był rok ze strony Miasta na podjęcie pewnych decyzji. Wprawdzie w czerwcu została powołana komórka w Zarządzie Dróg i Zieleni, która realnie mogła zacząć inwentaryzować miasto pod kątem nośników reklamowych, ale można było to zrobić dużo wcześniej - mówi Bartłomiej Austen. - Ja też zdaję sobie sprawę, że pewnie kalendarz wyborczy sprawił, że nie była to najważniejsza rzecz do zrobienia w mieście, ale zastaliśmy taki stan, jaki zastaliśmy - dodał.
Wiceprezydent przyznaje, że będzie opóźnienie w egzekwowaniu przepisów uchwały krajobrazowej. Zanim komórka w Zarządzie Dróg i Zieleni zacznie działać, uchwałę w tej sprawie musi przyjąć Rada Miasta.
- Mam nadzieję, że będzie uchwalona, bo wszystkim nam na tym powinno zależeć. Musimy poczekać również na wojewodę, więc ten miesiąc, półtora miesiąca dodatkowo przedsiębiorcy będą mieli, żeby się do tego jeszcze przygotować - tłumaczy. - Gdynia tak długo czeka na uchwałę krajobrazową i realizację tej uchwały krajobrazowej, że to, że poczekamy jeszcze miesiąc, półtora, nie jest żadnym problemem - dodaje.
Bartłomiej Austen podkreśla, że nie chce się skupiać na penalizacji, a na dialogu z przedsiębiorcami.
- Żeby oni (przedsiębiorcy-red) wiedzieli, co jest legalne, co jest nielegalne, co jest oczekiwane przez miasto, a co nie jest oczekiwane. Wiemy, że tych tzw. nielegalsów ubywa w tej chwili w mieście, więc ten proces sprzątania miasta się zaczął i on postępuje. Uważam, że jak na realia, w których jesteśmy, postępuje dosyć szybko. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że jeżeli nie włączymy tego elementu penalizującego, to ten postęp za chwilę się skończy - mówi wiceprezydent.
- Nie chodzi o to w uchwale krajobrazowej, żeby nakładać na kogokolwiek kary, to nie jest celem tej uchwały. Celem tej uchwały jest posprzątanie estetycznie miasta - podsumowuje.
"Te kary będziemy nakładali, mamy takie możliwości już w tej chwili"
W poniedziałek odbyła się konferencja prasowa w Urzędzie Miasta w sprawie uchwały krajobrazowej.
Jak przekazał Łukasz Kobus, sekretarz Miasta Gdyni, w tym tygodniu urzędnicy wyruszą w teren, w celu inwentaryzacji reklam w mieście. Przedsiębiorcy, których billboardy nie będą spełniały wymagań, będą musieli je usunąć lub dostosować do wymogów uchwały. Jeśli jednak przedsiębiorcy nie dostosują się do tego obowiązku w wyznaczonym przez Miasto terminie, będą czekały ich kary finansowe - maksymalnie 158 złotych dziennie za metr kwadratowych reklamy.
- Te kary będziemy nakładali, mamy takie możliwości już w tej chwili, to jest kompetencja Prezydenta Miasta i Urzędu Miasta. Docelowo chcemy, żeby te kompetencje zostały przeniesione do Zarządu Dróg i Zieleni - tłumaczył Kobus.
Dodał, że ma nadzieję, że przedsiębiorcy zareagują na wezwania i nie będzie konieczności nakładania kar. - My nie chcemy zarabiać na naszych mieszkańcach i na przedsiębiorcach. Zależy nam na tym, aby miasto zostało uporządkowane - przekazał.
Jacek Piątek, plastyk miasta Gdyni przekazał z kolei, że znaczna część przedsiębiorców dostosowała się do zmian podczas okresu przygotowawczego. Przyznał jednak, że nie prowadzą statystyk, które by to potwierdziły.
"Nikt dobrowolnie tych reklam nie usunie"
Uchwała krajobrazowa obowiązuje już w wielu miastach Polski. Ulice Krakowa są już całkowicie wyczyszczone z billboardów. Zapytaliśmy Jakuba Pogorzelskiego z inicjatywy ŁADny Kraków o receptę na taki sukces.
- Nikt dobrowolnie tych reklam nie usunie. Było to widać w Krakowie. Dopiero, kiedy pojawiła się groźba kontroli i kar billboardy zaczęto ściągać - mówi w rozmowie z portalem tvn24.pl
W Krakowie jednostka w wydziale architektury, która egzekwowała nowe przepisy została ustalona jeszcze w okresie przystosowawczym. W tym czasie odbyła się również duża akcja informacyjna.
- Dobrym przykładem jest też Gdańsk, gdzie również odbywały się intensywne działa informacyjne od początku. Co ważne, nie chodzi o samo nakładanie kar, bo ich jest niewiele, wystarczy świadomość, że ktoś to kontroluje - dodaje Jakub Pogorzelski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Robert Zaputowicz/TVN24