Przed Sądem Okręgowym w Szczecinie zakończył się proces Dawida J. z Sulikowa, który odpowiada za gwałt i zabójstwo 18-letniej Magdy z małej miejscowości pod Kamieniem Pomorskim (Zachodniopomorskie). J. popełnił pierwszą, podobną zbrodnię, gdy miał 14 lat. Teraz został skazany na dożywocie. W więzieniu spędzi przynajmniej 35 lat.
Dawid J. usłyszał we wtorek wyrok dożywocia za zabójstwo w związku ze zgwałceniem. O przedterminowe zwolnienie będzie mógł starać się dopiero po 35 latach. Ma też zapłacić po 100 tys. zł zadośćuczynienia trojgu bliskich ofiary. Wyrok jest nieprawomocny.
Sentencję wyroku odczytała Ewa Borucka, przewodnicząca składu sędziowskiego. Dawid J. ma odbywać karę w systemie terapeutycznym dla osób uzależnionych od środków psychoaktywnych.
Zabił, a ciało przykrył liśćmi
- W dniu 24 maja 2021 roku między godzinami 11:30 a 13:00 na terenie gminy Świerzno, działając z zamiarem bezpośrednim, po zabraniu Magdaleny M. z parkingu w Kamieniu Pomorskim do samochodu (…) wywiózł ją do lasu między miejscowościami Sulikowo i Świniec, gdzie po uprzednim doprowadzeniu pokrzywdzonej do stanu bezbronności w wyniku uderzenia pięścią w prawą skroń i w nos doprowadził do obcowania płciowego z pokrzywdzoną, po czym uciskając jej szyję, doprowadził do rozedmy płuc, a następnie śmierci pokrzywdzonej – odczytała wyrok sędzia Borucka.
Dodała, że oskarżony ukrył ciało w lesie pod konarami przewróconego drzewa, przysypał je liśćmi i gałęziami.
Jak skomentował nam prokurator Maciej Jóźwiak, wyrok jest zgodny z ich wnioskiem, więc nie zamierzają się od niego odwoływać.
Dawidowi J. groziła kara nie niższa niż 12 lat pozbawienia wolności, 25 lat lub dożywocie. Media nadały mu przydomek "bestia z Sulikowa".
Zaproponował pomoc, ciało Magdy znaleziono w lesie. Dawid J. przyznał się do zbrodni
O okolicznościach zbrodni w maju 2021 roku podczas wspólnej konferencji prasowej z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro poinformował zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak. Politycy chwalili wówczas służby za szybkie zatrzymanie J. i zapewniali o tym, że sprawcę czeka surowa kara.
Magda, uczennica Liceum Ogólnokształcącego z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Bolesława Chrobrego w Gryficach, zaginęła 24 maja 2021 roku, kiedy pojechała skuterem na zakupy. Dwa dni później zaginięcie zgłosił jej ojciec. - Nie mógł uzyskać żadnego kontaktu z córką - opowiadał prokurator Sierak.
Czytaj też: "Ciągle mam przed oczami tę piękną, radosną i energiczną dziewczynę". Marsz milczenia po śmierci Magdy
Policjanci, którzy przystąpili do poszukiwań, skupili się na analizie nagrań z kamer w miejscach, gdzie przejeżdżała Magda. Badali też historię logowań telefonów komórkowych w okolicy. Na podstawie tej pracy wskazali, że prawdopodobnym sprawcą jest Dawid J. Mężczyzna został zatrzymany 29 maja.
- Przyznał się do zabójstwa, ale nie wskazał, jak doszło do tego czynu. Nie wyjaśnił też, co motywowało go do popełnienia zbrodni - przekazał Sierak.
18-letnia Magda feralnego dnia miała problem z odpaleniem swojego skutera przy jednym z marketów w Kamieniu Pomorskim. Pomoc zaoferował jej właśnie Dawid J. Zaproponował, że podwiezie ją do domu.
Jak ustalili śledczy, w trakcie jazdy uderzył ją silnie w twarz. J. jest potężnym mężczyzną i nie miał problemu z obezwładnieniem swojej ofiary. Następnie zabrał młodą kobietę do lasu i tam udusił. Ciało ukrył pod korzeniami przewróconego drzewa, przykrywając je liśćmi i ziemią.
Zabił już wcześniej. Ofiarą była młodsza o rok koleżanka z klasy
To nie była pierwsza zbrodnia Dawida J. Gdy miał zaledwie 14 lat - w 2006 roku - jego pierwszą ofiarą była 13-letnia koleżanka z klasy. Początkowo w śledztwie występował jako świadek - skłamał policjantom, że widział, jak Sylwia wsiadła do obcego samochodu. Potem okazało się, że ślady DNA na ciele ofiary bezsprzecznie wskazują, że to on jest sprawcą.
Ciało dziewczynki odnaleziono w polu rzepaku niedaleko jej domu. Sporządzony później opis jej obrażeń objął aż 11 stron. Nastolatka została zgwałcona. 50 dni od odnalezienia ciała dziewczynki zatrzymano Dawida. Przyznał się do zbrodni.
J. trafił do poprawczaka. Podczas przepustek miał dopuszczać się kolejnych przestępstw - między innymi molestować swoją 11-letnią siostrę, dokonać rozboju na młodej kobiecie, grożąc jej nożem.
ZOBACZ "FAKTY" TVN: "Miał szansę, ale jej nie wykorzystał". Dawid J. był w poprawczaku i w więzieniu. Wyszedł, znów zabił
W 2012 roku wyszedł na wolność i wrócił do rodzinnej miejscowości. Rodzina zamordowanej skarżyła się, że musi go oglądać każdego dnia, a po młodym wówczas mężczyźnie nie widać żadnych wyrzutów sumienia.
- Wyjdzie z poprawczaka, wtedy będzie jeszcze większy, silniejszy. I co, wyjdzie naprawiony? To, że w poprawczaku sobie posiedział, to tak, jakby był na wczasach - denerwowała się przed laty matka zamordowanej dziewczynki. W końcu rodzice ofiary nie wytrzymali presji i wyprowadzili się.
Nowe życie Dawida J.
Dawid J. znalazł partnerkę, z którą ma dwie córki. Zamieszkali w Sulikowie razem z matką, ojczymem i dwiema siostrami J. - w tym tą, którą wcześniej molestował. Ludzie ze wsi dali mu drugą szansę. - Był strach, on jest dosyć potężny chłopak. Przypuszczam, że przy nim szans bym nie miała. Trzeba było żyć. Co mieliśmy wszyscy zmienić adres zamieszkania, bo on wrócił? To trochę nierealne - mówiła reporterowi "Uwagi!" TVN jedna z mieszkanek. Dodała, że tłumaczyli sobie, iż "jak znalazł narzeczoną i ma dzieci, to się ustatkował".
Psychiatra: twarz, którą ofiary widzą przed śmiercią
Eksperci twierdzą jednak, że było to błędne przeświadczenie, a J. był jak bomba z opóźnionym zapłonem. - Na podstawie tego pierwszego przestępstwa i kolejnych jego zachowań istniało wysokie prawdopodobieństwo, że popełni podobny czyn w przyszłości - komentował Jerzy Pobocha, psychiatra, wieloletni biegły sądowy analizujący podobne sprawy. Charakteryzował J. jako osobę, która "nie ma moralnych uczuć, moralnych zahamowań", a z drugiej strony ma "trudności w hamowaniu popędu seksualnego". - To wszystko razem powoduje, że ten człowiek tak jest zaprogramowany - mówił ekspert.
Przestępcy tacy jak J. mają zdaniem Pobochy "dwie twarze". - Jedna twarz to ta, którą zna rodzina, sąsiedzi, znajomi, a druga twarz to ta, którą zobaczy ofiara często w ostatnich chwilach przed śmiercią - tłumaczył.
Biegły zwracał uwagę, jak ważna jest prognoza kryminalistyczna i regularne badania tak niebezpiecznych przestępców. - Jestem zbulwersowany, że doszło do takiej sytuacji. Przecież to było wiadomo, że wcześniej czy później on coś takiego zrobi - mówił. I zaznaczał: - Ci ludzie muszą być monitorowani, muszą być nadzorowani. Muszą się kontaktować z lekarzem, psychoterapeutą, kuratorem itd. Trzeba sobie jasno powiedzieć, czy lepiej jest, żeby on był w jakimś sensie izolowany, co zrobiono dla pedofilów, czy lepiej jest czekać i liczyć, że może nie zabije. Nie może tak być. Nie ma bardziej chronionego dobra jak zdrowie i życie.
Źródło: TVN24 Szczecin