Znęcali się nad dziećmi, dwumiesięczna Maja nie żyje. Rodzice skazani za zabójstwo

Oskarżony Dominik P. na sali rozpraw
Sąd zaostrzył wyrok dla rodziców dwumiesięcznej Mai
Źródło: TVN24
Sąd Apelacyjny w Gdańsku zaostrzył kary dla rodziców za znęcanie się nad trojgiem małych dzieci i zabójstwo jednego z nich - dwumiesięcznej Mai. Matka spędzi w więzieniu nie siedem, a dwadzieścia lat. Ojciec, który początkowo usłyszał wyrok czterech lat więzienia, teraz dziewiętnastu. Ponownie przed sądem staną też ciocia i babcia dwumiesięcznej Mai, które nie pomogły dzieciom. W pierwszej instancji zostały uniewinnione.
Kluczowe fakty:
  • Dwumiesięczna Maja zmarła w szpitalu w Starogardzie Gdańskim. Trafiła tam w stanie ciężkim z licznymi obrażeniami ciała. Miała brata i siostrę.
  • Dzieci były izolowane, nie potrafiły mówić. Były też niedożywione. U nowych opiekunów jadły wszystko, nawet okruszki z podłogi. U obojga – w wieku czterech i dwóch lat – stwierdzono zespół dziecka maltretowanego.
  • W pierwszym procesie matka i ojciec zostali skazani za znęcanie się nad trojgiem dzieci i narażenie ich na niebezpieczeństwo utraty życia. W drugim usłyszeli wyroki za zabójstwo.
  • Sędzia zaznaczyła, że kary są dotkliwe, ale muszą uświadomić społeczeństwu, że takie krzywdzenie dzieci musi spotkać się z reakcją.

Prawomocny już wyrok zapadł w środę przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku. Oboje rodziców - Dominik P. i Klaudia P. - odpowiadali za zabójstwo i znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad dwumiesięczną Mają oraz za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad pozostałym dwojgiem rodzeństwa. Niemowlę w styczniu 2022 roku zmarło w szpitalu w Starogardzie Gdańskim (woj. pomorskie).

W środę na sali sądowej był jedynie doprowadzony z aresztu Dominik P. Jego partnerka – Klaudia P. była nieobecna. Apelację wnieśli oskarżyciel, pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego i adwokaci podsądnych.

Oskarżony Dominik P. na sali rozpraw
Oskarżony Dominik P. na sali rozpraw
Źródło: PAP/Marcin Gadomski

Znacznie surowszy wyrok

W 2024 roku matka dzieci została skazana na siedem lat, a ojciec na cztery lata za znęcanie się nad trojgiem dzieci i narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia. W środę sąd apelacyjny zmienił ten wyrok i zaostrzył kary dla dwojga oskarżonych - zdecydował, tak jak chciała prokuratura, że oboje odpowiadają za zabójstwo dwumiesięcznej Mai w zamiarze ewentualnym i znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad dziećmi.

Klaudię P. skazał na 20 lat więzienia, a jej partnera Dominika P. na 19 lat więzienia. Oboje przez 10 lat nie mogą się też zbliżać na mniej niż 100 metrów do dwojga żyjących dzieci, które przebywają w rodzinach zastępczych.

Za nieudzielenie pomocy odpowiedzą też siostra oskarżonej i babcia dwumiesięcznej Mai, które w pierwszej instancji zostały uniewinnione. Sąd Apelacyjny zdecydował o uchyleniu ich uniewinnienia i skierował ich sprawę do ponownego rozpoznania.

- Muszę przyznać, że pełna satysfakcja. Po pierwsze dlatego, że sąd podzielił argumentację prokuratury przedstawioną w apelacji od wyroku, ale po drugie dlatego, że sąd dał jasny sygnał, że kiedy podejmujesz działania będące zaprzeczeniem rodzicielstwa, znęcasz się nad swoimi maleńkimi dziećmi ze szczególnym okrucieństwem oraz godzisz się na śmierć swojego dwumiesięcznego dziecka, bo patrzysz jak ciężko chore dziecko umiera w swoim łóżeczku, to są działania zasługujące na bardzo ostrą reakcję karną - mówiła TVN24 Agnieszka Barbarowicz, zastępca prokuratora okręgowego w Gdańsku. - Do społeczeństwa poszedł jasny sygnał, nie ma zgody w naszym państwie na takie zachowanie wobec dzieci - dodała.

Dzieci nie mówiły, u nowych opiekunów jadły okruszki z podłogi

Zdaniem sądu apelacyjnego sąd pierwszej instancji zbyt dużą wagę przywiązał do uwarunkowań rodzinnych dwojga głównych oskarżonych.

Sędzia podkreśliła, że złamania kończyn górnych i dolnych u najmniejszej Mai, musiały powstać przy użyciu dużej siły.

W uzasadnieniu wyroku sędzia Joanna Mielec mówiła, że dzieci oskarżonych były izolowane, żeby nikt nie zobaczył ich licznych obrażeń ciała. Przywołała m.in. SMS, w którym matka pisała: "zapomniałam, że u Zuzanny jest podbite oko, więc nie może iść na podwórko".

Nie żyje dwumiesięczna dziewczynka ze Starogardu Gdańskiego
Nie żyje dwumiesięczna dziewczynka ze Starogardu Gdańskiego
Źródło: TVN24

Dzieci były na tyle izolowane, że nie potrafiły nawet mówić, dopiero po tygodniowym pobycie u opiekunów zastępczych zaczęły mówić.

Sędzia podkreśliła też, że dzieci były niedożywione – u nowych opiekunów jadły wszystko – nawet okruszki z podłogi. U obojga – w wieku czterech i dwóch lat – stwierdzono zespół dziecka maltretowanego.

Sąd ocenił, że oskarżeni działali ze szczególnym okrucieństwem. Wskazał, że Dominik P. swoją biernością pomagał w znęcaniu się ze szczególnym okrucieństwem.

"Kary są dotkliwe, ale takie krzywdzenie dzieci musi spotkać się z reakcją"

Sąd wziął pod uwagę, że oboje główni oskarżeni pochodzili z domów dysfunkcyjnych, ale sami stworzyli dom, w którym zachowywali się gorzej niż sami byli traktowani w dzieciństwie. W uzasadnieniu sędzia podała, że kary są dotkliwe, ale muszą uświadomić społeczeństwu, że takie krzywdzenie dzieci musi spotkać się z reakcją.

Oskarżony Dominik P. na sali rozpraw
Oskarżony Dominik P. na sali rozpraw
Źródło: PAP/Marcin Gadomski

20 stycznia 2022 roku prokuratura została powiadomiona o śmierci dwumiesięcznej Mai w szpitalu w Starogardzie Gdańskim. Trafiła ona do szpitala w stanie ciężkim z licznymi obrażeniami ciała.

Z opinii sporządzonej po przeprowadzonej sekcji zwłok wynika, że przyczyną śmierci dziecka było rozlane, wysiękowe zapalenie opon mózgowych, współistniejące z obrzękiem mózgu, a bezpośrednią przyczyną śmierci było porażenie ważnych dla życia ośrodków w pniu mózgu – krążenia i oddychania.

W toku sekcji stwierdzono również liczne zmiany urazowe w postaci wielomiejscowych uszkodzeń ciała. Charakter urazów wskazywał, że przemoc wobec dziewczynki dokonywała się na długo przed tym, jak trafiła do szpitala.

Ustalono, że dziecko wychowywane było przez oboje młodych rodziców. Para miała jeszcze dwoje maluchów w wieku czterech i dwóch lat. Im również trzeba było udzielić pomocy medycznej. U obojga biegły stwierdził liczne obrażenia i nieprawidłowo zrośnięte złamania kończyn. 

Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chcesz uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: