Napis "Solidarność" zniknie znad bramy Stoczni Gdańskiej - zapowiada rzecznik prezydenta miasta. Antoni Pawlak porównuje też powieszenie logo związkowców do malowania graffiti na zabytkach.
- Napis zostanie usunięty tak szybko, jak tylko miejskim służbom uda się ustalić, w jaki sposób został przytwierdzony i jak można go usunąć - zapowiada Pawlak. - Jeszcze nie wiemy, czy jest przyspawany, czy przykręcony. Likwidacją napisu zajmie się Zarząd Dróg i Zieleni - dodaje.
Katarzyna Kaczmarek z ZDiZ informuje z kolei, że metalowy napis zostanie potraktowany, jak zanieczyszczenie i jego usunięciem zajmie się prawodpodobnie forma sprzątająca.
"Jak graffitii na zabytkach"
Rzecznik prezydenta miasta przyznał jednocześnie, że miasto liczy się z tym, że logo "Solidarności" będzie wracać na stoczniową bramę. - Tak, jak pojawiają się graffitii na zabytkach - ocenia Pawlak.
A może powinno tak zostać?
Odrestaurowana brama budzi od samego początku wiele kontrowersji. Przed tygodniem pod bramą kilkadziesiąt osób protestowało przeciw powrotowi historycznego napisu "Stocznia Gdańska im. Lenina".
- To była rekonstrukcja mająca na celu przywrócenie wyglądu z sierpnia 1980, zarówno napis, jak i tablica z postulatami, porterty Matki Boskiej i Jana Pawła II - przekonuje Pawlak. - To ma być coś w rodzaju pomnika dla ludzi, którzy obalili ten system - dodaje.
Według niego, to nie stoczniowcy powiesili napis "Solidarność". - To raczej zawodowi działacze zakładowej komisji, a to zupełnie co innego - twierdzi.
Napis pod osłoną nocy
Napis "Solidarność" przykrył w nocy z niedzieli na poniedziałek napis "im. Lenina" umieszczony na zrekonstruowanej w połowie maja bramie Stoczni Gdańsk. Na razie nie ustalono, kto przytwierdził logo "Solidarności" do bramy.
Autor: maz/par