Naukowcy ostrzegają, że w tym roku sinice mogą być wyjątkowo dotkliwe. Na razie zakwit tych mikroorganizmów się opóźnia, ale to, że się pojawią prędzej czy później, jest niemal pewne. Teraz jednak woda w Bałtyku jest ciepła i czysta.
- Na razie nie obserwujemy sinicowych zakwitów wody. Mieliśmy zimny kwiecień, stąd też pewnie się one opóźnią. To nie oznacza jednak, że ich nie będzie. Wręcz przeciwnie. Oczekujemy boomu przy polskich plażach – mówi dr Justyna Kobos z Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego.
Wskazywać na to ma cykliczność wzmożonych zakwitów sinic. – Nie tylko my to zauważyliśmy. Także inne bałtyckie kraje, jak Szwecja czy Finlandia, mają podobne spostrzeżenia – opowiada Kobos. I tak od 2012 roku co trzy lata sinice namnażają się w większych ilościach. – Ostatni taki sezon miał miejsce w 2018 roku. Wtedy niektóre kąpieliska zamknięte były nawet na dwa tygodnie – przypomina biolożka.
Są w Bałtyku od tysięcy lat
Najczęściej zakwity sinic pojawiają się w lipcu. Jednak w 2018 roku ich szczyt obserwowaliśmy w sierpniu. W tym roku może być podobnie. Kiedy, gdzie i w jakich ilościach się pojawią zależy od wielu różnych czynników – wiatrów, temperatury czy burz. – Z niepokojem obserwujemy Bałtyk – przyznaje Kobos. Co powoduje ten trzyletni cykl – tego naukowcy wciąż nie wiedzą.
Sinice są w Bałtyku od tysięcy lat. Jednak efekt cieplarniany i zanieczyszczenia sprawiły, że od końca ubiegłego stulecia ich zakwity są dużo bardziej zauważalne i dotkliwe.
Wytwarzają toksyny, które mogą wywoływać różne dolegliwości – od podrażnień skórnych, łzawienia oczu, bólu stawów czy innych zaburzeń układów neurologicznego i pokarmowego.
Mogą być pożyteczne
- Przy większych zakwitach osoby wrażliwe mogą nawet odczuwać dolegliwości bez wchodzenia do wody. Wystarczy, że przebywają zbyt długo na plaży. Nie znamy także długotrwałych skutków ubocznych u osób wystawionych na działanie toksyn – wyjaśnia Kobos. W dodatku toksyny mogą pozostać w wodzie nawet do kilku dni po zniknięciu zakwitów.
Jak przekonuje pracownica Instytutu Oceanografii, sinice to nie jest jednak samo zło. Wiele z nich ma pozytywny wpływ na środowisko naturalne, a produkowane przez nie substancje służą na przykład do produkcji leków. – Efekt zakwitów sinic jest krótkotrwały i, choć uciążliwy dla turystów, nie jest bardzo groźny. W innych krajach, nawet europejskich, występują zakwity okrzemek czy brudnic, które są dużo bardziej niebezpieczne – opowiada Kobos.
Organizmy z chlorofilem
Sinice nie są glonami, a prostymi mikroorganizmami. Zieloną barwę zawdzięczają chlorofilowi niezbędnemu do fotosyntezy. Ich naturalnym środowiskiem jest woda, zarówno słodka, jak i słona. Szczególną właściwością tych bakterii jest zdolność do przyswajania azotu z atmosfery, przetwarzanego następnie w azotyny i azotany. Ta cecha pozwala im bytować w różnorodnych środowiskach.
Zakwit sinic, podczas którego uwalniają się trucizny, zależy od kilku czynników. Podstawowe znaczenie mają jednak odpowiednio duże nasłonecznienie i temperatura wody przekraczająca 18 stopni Celsjusza, a także brak silnego wiatru. Kolejnym czynnikiem jest eutrofizacja Bałtyku, czyli proces wzbogacania zbiorników wodnych w pierwiastki biofilne, skutkujący wzrostem trofii, czyli żyzności wód.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: ESA/Copernicus