Ministra klimatu Paulina Hennig-Kloska zapowiedziała, że do projektu tak zwanej ustawy wiatrakowej zostanie zgłoszona poprawka dotycząca zamrożenia cen energii. - Podjęliśmy decyzję, że nie mamy czasu na pełne procedowanie ustawy - wyjaśniła.
Rzecznik rządu Adam Szłapka w środę na wspólnej konferencji z szefową ministerstwa klimatu i środowiska przypomniał, że rząd podjął decyzję ws. przedłużenia mrożenia cen energii elektrycznej do końca br. (IV kwartał). We wtorek premier Donald Tusk poinformował, że ceny energii dla odbiorców indywidualnych pozostaną zamrożone do końca 2025 r. Oznacza to, że gospodarstwa domowe nadal będą mogły korzystać z ceny zamrożonej na poziomie 500 zł za MWh netto.
Mrożenie cen energii w ustawie wiatrakowej
Z wypowiedzi ministry Hennig-Kloski wynikało, że aby przyspieszyć proces legislacyjny, kwestia dalszego mrożenia cen energii ma zostać zgłoszona w formie poprawki do procedowanego w Sejmie projektu noweli tzw. ustawy wiatrakowej.
- Podjęliśmy decyzję, że nie mamy czasu na pełne procedowanie ustawy (...). Mrożnie cen energii na IV kwartał dołączy do tej ustawy, która będzie miała swoje drugie czytanie dzisiaj, w formie poprawki, dlatego że musimy zakończyć ten proces przed przerwą wakacyjną w Sejmie - powiedziała ministra klimatu.
- W czwartym kwartale tego roku nie zwiększą się rachunki za prąd, ceny energii będą stabilne, pozostaną na niezmienionym poziomie 500 złotych za MWh - dodała Hennig-Kloska.
Dopytywana o powody, dlaczego strona rządowa zamierza zgłosić poprawkę do tzw. ustawy wiatrakowej budzącej sprzeciw m.in. PiS czy prezydenta elekta Karola Nawrockiego, podkreśliła, że nowelizacja przepisów dot. inwestycji w turbiny wiatrowe na lądzie jest "jedyną ustawą, która zakończy swój bieg w sposób bezpieczny przed przerwą wakacyjną w Sejmie, Senacie - to jest jedyny powód".
Dodała, że "mrożnie jest tylko celem przeciwdziałania skutkom kryzysu energetycznego".
- My zapłaciliśmy zbyt wysoką cenę za uzależnienie od importowanych paliw kopalnych (...), zapłaciliśmy jako Polska zbyt wielką cenę za uzależnienie od rosyjskiego gazu. Musimy budować swoje własne, niezależne źródła (...) Ceny przemawiają za odnawialnymi źródłami energii. To jest jedyny cel przyświecający tej ustawie (wiatrakowej - red.), a mrożnie cen jest tylko środkiem, który ma nas doprowadzić do przebudowanego tańszego miksu energetycznego - powiedziała.
Dopytywana, czy w ślad za zamrożeniem ceny prądu na IV kwartał, rząd przewiduje także zawieszenie opłaty mocowej, mister odparła, że "opłata mocowa jest nieadekwatnie mniej ważna". - To jest 11 złotych do rachunku. Kluczowe było dla nas zamrożenie ceny za MWh energii na poziomie 500 złotych i tego będzie dotyczyła poprawka, która zostanie złożona - dodała.
Szefowa MKiŚ przekazała ponadto, że mrożenie cen do końca roku będzie możliwe dzięki znalezionym oszczędnościom. - Podsumowaliśmy oszczędności w programie, które sięgnęły w bezpiecznym sposobie liczenia 900 milionów złotych. Uznaliśmy, że z tych oszczędności możemy wygospodarować pieniądze na czwarty kwartał - powiedziała.
Ceny energii
Obecnie odbiorcy energii elektrycznej w gospodarstwach domowych do 30 września mogą korzystać z ceny zamrożonej na poziomie 500 zł za MWh netto. Z kolei do końca lipca tzw. sprzedawcy z urzędu muszą złożyć do Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki wnioski z propozycjami taryf, które obowiązywałyby po 30 września.
Obecna taryfa sprzedawców z urzędu - PGE Obrót, Enei, Taurona Sprzedaż, Energi Obrót i Taurona Sprzedaż GZE - dla odbiorców z grupy G, czyli gospodarstw domowych, wynosi 622,8 zł za MWh netto. Sprzedawcom różnicę między ceną taryfową a ustawowo zamrożoną dopłaca państwo.
Na Towarowej Giełdzie Energii podstawowe kontrakty BASE z dostawą w IV kwartale 2025 r. były w ciągu ostatniego miesiąca wyceniane w przedziale 420-440 zł za MWh.
Według ostatnich danych URE w Polsce jest prawie 16,4 mln odbiorców w grupie taryfowej G; z tego ponad 10 mln korzysta z cen ustalanych w taryfach, a ponad 6 mln - z ofert wolnorynkowych.
Ustawa wiatrakowa
Na środowej konferencji zarówno rzecznik rządu, jak i minister klimatu przekonywali do procedowanej zmiany tzw. ustawy wiatrakowej. Projekt ten m.in. zmniejsza minimalną odległość turbin wiatrowych od zabudowań do 500 m - z 700 metrów obecnie.
Zdaniem rzecznika rządu Adama Szłapki te przepisy powinny się nazywać "o bezpieczeństwie energetycznym". - Ma (projekt - red.) szereg ważnych rozwiązań z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa, dostępności energii. Wprowadzamy dodatkowe rozwiązania korzystne zarówno dla obywateli, jak i samorządów - podkreślił.
W trakcie pierwszego czytania do projektu głosami koalicji rządowej wprowadzono system korzyści dla mieszkańców okolic farm wiatrowych. Przewiduje się, że inwestor będzie musiał wpłacać co roku na specjalny fundusz 20 tys. zł waloryzowane wskaźnikiem inflacji od każdego megawata mocy zainstalowanej. Pieniądze te będą mogły być jednorazowo wypłacane co roku mieszkańcom domów, lokali i mieszkań znajdujących się w odległości do 1000 m od wiatraków. Kwota do wypłaty ma być dzielona na liczbę lokali, mieszkań i domów, a nie mieszkańców. Aby uczestniczyć w tym funduszu, mieszkańcy będą musieli złożyć odpowiedni wniosek. Wypłata będzie ich przychodem i będzie opodatkowana. Gmina będzie mogła zwiększyć odległość, aby objąć wypłatami większą liczbę mieszkańców.
Ministra Hennig-Kloska dodała, że dzięki nowym przepisom do samorządów z tytułu inwestycji w wiatraki na lądzie będzie mogło trafić "nawet 150 tys. zł rocznie".
- Zasadniczym celem tej ustawy jest obniżenie i zapewnienie Polkom i Polakom ceny energii akceptowalnej na niższym poziomie zarówno dla gospodarstw domowych, jak i dla gospodarki (...) Wiatraki na lądzie należą do najtańszych źródeł energii dostępnych w miksie energetycznym. Im więcej odnawialnych źródeł energii w miksie naszego kraju, tym niższe dostępne ceny energii - przekonywała szefowa MKiŚ.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Rafał Guz