Podczas spaceru zauważyła młodego liska. Na głowie miał opakowanie po chipsach. - Lis miał szczęście w nieszczęściu, bo spotkał ludzi, którzy mu pomogli. Są zwierzęta, które takiej pomocy nie doczekają - mówi Wiesław Oziewicz z Nadleśnictwa Bartoszyce.
Wszystko działo się w poniedziałek. Spacerująca w lesie w gminie Sępopol (woj. warmińsko-mazurskie) kobieta zauważyła młodego liska z opakowaniem po chipsach na głowie. Sytuację nagrała i wysłała film do Nadleśnictwa Bartoszyce - Lasy Państwowe.
- To jest młode zwierzę, tegoroczne. Pewnie było zwabione zapachem tego, co tam w środku było, może jakimiś resztkami, wsadziło głowę do worka i tak zostało - mówi Wiesław Oziewicz z Nadleśnictwa Bartoszyce.
Dodaje, że zwierzę było tak otumanione i wystraszone, że nawet nie uciekło.
- Z tego, co wiem od autorki filmu, to ona podeszła i zdjęła mu to z głowy - mówi Oziewicz.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
😞🦊 Niestety nie będzie to ładny filmik pokazujący młodego liska, a mógłby takim być gdyby ... nie my ludzie! Wkraczamy...
Posted by Nadleśnictwo Bartoszyce, Lasy Państwowe on Tuesday, June 16, 2020
"Są zwierzęta, które nie doczekają pomocy"
Wiesław Oziewicz dodaje, że młody lis "miał szczęście w nieszczęściu", bo spotkał osobę, która mu pomogła.
- Są zwierzęta, które takiej pomocy nie doczekają - mówi. - Mogło się skończyć tragicznie. Lis mógł wpaść pod samochód albo paść z niedotlenienia, z szoku - dodaje.
Wspomina też, jak kilka lat temu udało się leśnikom odłowić sarnę, której noga utkwiła w metalowej puszce po konserwie.
- Noga uległa zniekształceniu. Zwierzę zostało odłowione i wywiezione do ośrodka rehabilitacyjnego, ale sarna już tego ośrodka nigdy nie opuści - dodaje Oziewicz.
Autorka/Autor: MAK/gp
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Nadleśnictwo Bartoszyce