Michał L. został przebadany przez biegłych psychiatrów w areszcie śledczym w Gdańsku. Ich opinia będzie prawdopodobnie gotowa za dwa tygodnie. Ma ona określić czy 32-latek może odpowiadać przed sądem za swój rajd po sopockim molo i "Monciaku".
19 Lipca Michał L. wjechał swoją hondą na sopocki deptak oraz molo i potrącił 23 osoby. Swój rajd zakończył rozbiciem auta na drzewie. Dwa dni później 32-latek usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi do 10 lat więzienia.
Na pytanie o to, czy Michał L. będzie mógł odpowiadać przed sądem, odpowiedzą biegli psychiatrzy, którzy już go przebadali w areszcie śledczym w Gdańsku.
Potrzebna obserwacja?
Prokuratorzy już wcześniej informowali, że 32-latek leczył się psychiatrycznie, ale nie zdradzili na jakie schorzenie. Opinia psychiatrów, którzy badali Michała L. ma być gotowa za około dwa tygodnie.
- Ma ona odpowiedzieć na pytania o poczytalność podejrzanego i, co za tym idzie, możliwość odpowiadania przed sądem za swoje czyny – wyjaśnia Agnieszka Gładkowska z prokuratury okręgowej w Gdańsku.
- Jeśli biegli po jednorazowym badaniu nie będą potrafili wydać opinii, mogą wnioskować o przeprowadzenie obserwacji psychiatrycznej – dodaje Gładkowska.
Taka obserwacja trwa 4 tygodnie i może zostać przedłużona przez sąd o kolejne 4.
Nie brał narkotyków, nie był pijany
Wcześniej prokuratorzy zlecili badania toksykologiczne 32-latka. Według wstępnych wyników biegli stwierdzili, że Michał L. nie był pod wpływem alkoholu ani narkotyków. Badania zostały rozszerzone żeby sprawdzić, czy kierowca hondy brał jakieś inne leki stosowane w terapiach psychiatrycznych.
Jak informowała rzeczniczka gdańskiej prokuratury, mają one odpowiedzieć na pytania o to, czy podejrzany rzeczywiście przyjmował leki. Wyniki tych badań będą gotowe za kilka tygodni.
Szaleńczy rajd po Sopocie
19 lipca po godz. 23.00 Michał L. staranował 23 osoby na popularnym sopockim deptaku. Kierowcę hondy zatrzymali turyści, potem przejęła go policja, prawdopodobnie ocalając od samosądu.
32-letni mieszkaniec Redy został przesłuchany w prokuraturze. Michał L. przyznał się do zarzucanego mu czynu, ale odmówił składania wyjaśnień. Wobec mężczyzny zastosowano trzymiesięczny areszt tymczasowy. Prokuratura postawiła mężczyźnie zarzut umyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Za taki czyn grozi do 10 lat więzienia.
Tutaj taranował ludzi:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24