Przed Sądem Rejonowym w Gdańsku ruszył w środę proces dwóch policjantów, oskarżonych o przekroczenie uprawnień przy zatrzymaniu mężczyzny w 2013 r. 29-latek zmarł w szpitalu. Przyczyną zgonu nie była interwencja funkcjonariuszy, lecz zatrzymanie krążenia.
Na wniosek obrońców funkcjonariuszy proces został utajniony. Sąd uznał, że prowadzenie postępowania przy otwartych drzwiach mogłoby m.in. spowodować naruszenie spokoju społecznego oraz upublicznienie intymnych danych dotyczących zmarłego Pawła T.
- Wymiar kary jest rzeczą drugorzędną. Rodzice i najbliżsi zmarłego nie są żądni krwi. Najistotniejsze jest ustalenie, jakie były ostatnie chwile zmarłego, czy rzeczywiście doszło do jakiś nieprawidłowości. Trzeba sobie zadać pytanie, czego oczekujemy od naszej policji. Oczekujemy tego, że ktokolwiek będzie przez policję zatrzymany to tylko po to, żeby zostać bezpiecznie przetransportowany przed oblicze wymiaru sprawiedliwości - powiedział dziennikarzom pełnomocnik rodziny Pawła T., Marcin Kuleszyński.
Policjanci przekroczyli uprawnienia?
Według prokuratury, Bartosz K. i Waldemar Z. przekroczyli swoje uprawnienia, miało to polegać na bezzasadnym użyciu pałki wobec zatrzymanego. Grozi im do trzech lat więzienia.
Obrońcy policjantów są przekonani, że są niewinni. Adwokat Mariusz Liegmann powiedział dziennikarzom, że ich zachowanie podczas interwencji było poddane kontroli przez Komendę Główną Policji. Nie wykryła ona żadnych uchybień, a po krótkim okresie zawieszenia obaj funkcjonariusze zostali przywróceni do służby.
- Te czynności wyjaśniające były przeprowadzone bardzo skrupulatnie i szczegółowo, tym bardziej, że w sprawie tej była presja mediów - dodał Liegmann.
Zmarł po interwencji
4 sierpnia 2013 r. policjanci podjęli interwencję na jednej z ulic Dolnego Wrzeszcza w Gdańsku. Ze zgłoszenia wynikało, że mężczyzna próbował dostać się przez okno znajdujące się na parterze budynku, do mieszkania 72-letniego gdańszczanina. Według relacji tego ostatniego, 29-letni Paweł T. rzucał w niego doniczkami z kwiatami i groził, że go zabije.
Z informacji policji wynikało, że podczas zatrzymania mężczyzna stawiał opór i nie reagował na polecenia funkcjonariuszy. Użyto więc wobec niego miotacza gazu i założono mu kajdanki. Podczas wprowadzania go do radiowozu mężczyzna miał kopnąć w brzuch jednego z policjantów i grozić mu zabójstwem. Paweł T. ponownie został położony na brzuchu i obezwładniony.
Policja: mężczyzna był agresywny
Zdaniem policji, mężczyzna był też agresywny przy wyprowadzaniu go z radiowozu. Funkcjonariusze zdecydowali się wezwać pogotowie ratunkowe. W trakcie oczekiwania na karetkę, 29-latek nagle stracił przytomność. Policjanci podjęli akcję reanimacyjną, która była prowadzona do czasu przyjazdu lekarza. Mężczyzna zmarł następnego dnia w szpitalu. Sekcja zwłok wykazała, że główną przyczyną zatrzymania krążenia u 29-latka była etylokokaina tj. związek powstający w organizmie człowieka po spożyciu alkoholu i kokainy.
Policjanci oskarżyli uczestników manifestacji
Na początku lutego tego roku przed Sądem Rejonowym w Gdańsku odbyła się pierwsza rozprawa w procesie, jaki Bartosz K. i Waldemar Z. wytoczyli trzem uczestnikom manifestacji, która miała miejsce dwa tygodnie po śmierci Pawła T. na ulicach Dolnego Wrzeszcza. Protestujący, których przemarsz zakończył się przed komisariatem policji, nieśli m.in. transparenty z napisami "Stop mundurowej przemocy" i "mordercy".
Po demonstracji przedstawiciele NSZZ pomorskiej policji oraz Bartosz K. Waldemar Z. złożyli zawiadomienie o znieważeniu funkcjonariuszy. Prowadząca sprawę Prokuratura Rejonowa w Malborku w lutym 2014 r., z powodu niewykrycia sprawców, umorzyła postępowanie. Po tej decyzji policjanci wystosowali do sądu prywatny akt oskarżenia, który obejmuje trzy osoby, w tym ojca zmarłego mężczyzny. Policjanci domagają się przeprosin. Z oskarżonych na pierwszej rozprawie stawił się tylko ojciec 29-latka, który powiedział, że nie ma zamiaru przepraszać funkcjonariuszy. Postępowanie zostało odroczone do kwietnia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/i / Źródło: PAP